Geohound pisze:No widzisz, a ja wrecz przeciwnie. 9minutowe smędzenie Gansenrozes czy sennogenne Kłiny sa dla mnie kompletnie niezrozumiałe (jak i większość utworów >4-4,5min). No ale sam powiedziales, ze grasz to, przy czym ludzie się bawią. A z definicji to nie jest raczej ambitna muzyka (chyba ze chodzi o jakąs inna definicje 'bawienia się ludzi' to ok).
Nie mowie tez, ze dla mnie Tool jest szczytem ambitnej muzyki. Taki gatunek. Ja na koncerty/festyny/zabawy nie chodze, więc wole się na słuchawkach w coś zatopić niz skakac i tańczyc do utworów 'zwrotka,ref,zwrotka,ref,mostek,2xref'.
Wszystko jest kwestią gustu :) Ja nie po to wychodzę na scenę, aby setka osób - które w większości na muzyce znają się w modelu 50/50 (coś gra/nic nie gra), zachwycała się genialnym tekstem albo "o, rany, jakie fajne arytmiczne podziały bębniarz na overheadach robi", tylko żeby przyszli pod scenę i zrobili bardachę, przy której ja - na tejże scenie - również będę się świetnie bawił.
A jak będę chciał, żeby ktoś słuchał i kontemplował - to wrócę do skrzypiec i zaciągnę się do orkiestry...
Nie bez powodu większość znanych mi doświadczonych muzyków twierdzi to samo - że ludziom się podoba, jak jest rytm, melodia i łatwo zapamiętywalny refren. Stąd taka popularność dance czy disco polo nawet... oczywiście to zupełnie inne klimaty, niż moje, ale... a, nieważne zresztą, miało być o nielubianych zespołach, a nie o ICON ;)
TOOL, tego co powyżej - nie ma.