Les Paul dla żółtodzioba do 3000zł

Dzień dobry wszystkim.

W końcu, po latach zdecydowałem się nauczyć gry na gitarze. W tej chwili ćwiczę na pożyczonym akustyku, ale raczej nie mogę okupować tej gitary w nieskończoność i zaczynam rozglądać się za czymś własnym.

Trzymałem ostatnio w łapkach jakiegoś Epiphona Les Paula i zdecydowanie siadł mi jeśli chodzi o ergonomię. Pod względem estetyki, czy brzmienia też byłby to kierunek, który mi odpowiada.

W związku z tym pytanie czego warto szukać w budżecie ok 3000 jeżeli chodzi o Les Paule.

W grę wchodzą zarówno nówki, jak i używki, ale nie będę ukrywał że wolałbym się skupić na sprawdzonych sprzedawcach jeżeli chodzi o rynek wtórny.

Jakbyście mieli jakieś propozycje jakiś konkretnych ogranych gitar, albo sprawdzonych sprzedawców, to byłbym za nie wdzięczny.

Pozdrawiam.

Szczerze mówiąc nie jestem specjalnie przekonany do pomysłu kupowania pierwszej gitary za 3000 zł. Zasadniczo bardzo rzadko się zdarza, żeby pierwszy instrument był jednocześnie tym docelowym, chyba że nastawiasz się na kolekcjonowanie...
Jeżeli odpowiada Ci styl Les Paul'a, to kup sobie coś za pół tej ceny. Ja się już po raz kolejny przekonałem na własnej skórze, że kupowanie taniego modelu renomowanego producenta jest obarczone bardzo dużym ryzykiem, więc bardziej bym Cię namawiał na coś lepszego ze sfery budżetowej.

Nikt nie kupuje gitary codziennie, więc wątpię by ktoś na forum ci powiedział kup od tego i od tego, a od tamtego nie kupuj. 3k to dość duży budżet, jak na start i można fajne wiosło kupić. Ja szukałbym wersję custom. Masz już wzmacniacz?

W temacie wzmacniacza to niestety czas na grę mam głównie wieczorami/nocami i żeby nie przeszkadzać domownikom i sąsiadom przewiduję w 99% grać w słuchawkach, więc na razie planuje raczej zakup jedynie jakiegoś interfejsu.
Pewnie kiedyś dokupię jakiś piecyk, ale na razie nie jest to jakiś priorytet.

W kwestii zakupu nowej gitary: w tym wątku właśnie opisałem swój ostatni zakup i dodam od razu, że nie jest to wypadek odosobniony.
Tak naprawdę, to nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek kupił gitarę nie wymagającą choćby najprostszych regulacji, natomiast wszystkie te, które sprzedałem były ustawione perfekcyjnie...

Kupowałem nowe Epiphony LP Standard dwa razy, raz Epiphone LP V1 tribute i nigdy nie było tak, żeby akcja była kosmicznie wysoka, a nawet wysoka. Wszystko zawsze było ok, ale wiadomo, trzeba było ustawić pod siebie, nie mniej jednak dało się w miarę wygodnie grać na tym. Tyle że to było w sklepie i mogłem organoleptycznie gitarę pomacać i wybrać z wielu, no i nie byłem już żółtodziobem.

3000 to świetny start. Dla mnie to oznacza Studio Faded i do końca życie nie trzeba zmieniać nawet jak się ma kasę