Jak zapewne większość z Was już wie, gmeranie w gitarach jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych zajęć. Niedawno znudziło mi się brzmienie (zresztą znakomite) Roswell'i w moim ST-62 i doszedłem do wniosku, że biorąc pod uwagę fantastyczną wręcz jakość wykonania samego wiosła mogę spokojnie podwoić jej wartość wstawiając coś z górnej półki. Padło na DiMarzio - Chopper pod gryf i ToneZone pod mostek, obydwa humbuckery w singlowej obudowie. Oba zaśpiewały znakomicie i przez rok byłem z tego bardzo zadowolony.
Potem potem przestał mi pasować ten pozostawiony na środku Roswell - raz, że miał sporo słabszy sygnał, dwa - był zdecydowanie ostrzejszy, trzeba go było tłumić, co jeszcze bardziej obniżało sygnał.
Przez chwilę rozważałem trzeciego humbuckera, ostatecznie potrzebowałem czegoś, co będzie i mocniejsze, i bardziej zaokrąglone u góry. Górę jednak wzięła żyłka eksperymentatora i jakiś zupełnie niezrozumiały wewnętrzny przymus pozostawienia układu HSH. Z pomocą przyszedł mi pan Alan Entwistle. Żeby było mocniej - magnes neodymowy, żeby łagodniej - pickup z pozycji mostkowej.
Nigdy jeszcze nie używałem singli neodymowych i zastanawiałem się, jakie rozwiązanie montażu magnesu wybrał pan Alan - jedną sztabkę pod spodem, czy sześć magnetycznych kołków...
Po rozpakowaniu ukazał się moim oczom widok, którego się absolutnie nie spodziewałem, konstrukcja doskonale mi znana, ale której nigdy nie widziałem w singlach typu strat.
Co wam to przypomina?
Zamontowałem to od razu i szczęka mi opadła... To rzeczywiście nie gada ani jak singiel, ani jak humbucker - od pierwszego brzdęknięcia w struny zakochałem się w tym dźwięku bez pamięci.
Teraz coś najbardziej zaskakującego: pomimo tak drastycznego odejścia od standardu charakterystyczne brzmienie strata z pozycji 2 dalej jest słyszalne. Może nie jest tak wyraziste, jak przy układzie SSS, ale jak na moje potrzeby absolutnie wystarczające.
No a teraz zżera mnie ciekawość jak zagrałby strat z trzema takimi...
P.S. Przepraszam za tę przydługą wypowiedź, ale emocje mnie rozsadzają i musiałem się z kimś podzielić wrażeniami. Poza tym liczę na to, że może ktoś z domorosłych majsterkowiczów tę wiedzę wykorzysta w praktyce...