Witam,rozglądam się od jakiegoś czasu nad wzmacniaczem.Grany głownie metal(Najczęściej Slipknot,Soad,ale czasami wejdzie Metallica,Rammstein i inne) Zależy mi przede wszystkim na fajnym przesterze,clean czasem zagram jednak nie mam zbyt dużych wymagań co do niego.Co do głośności,mieszkam w domu jednorodzinnym i nie będzie problemu żeby sobie głośno pograć(tylko bez przesady raz na jakiś czas) Sporadycznie zdarzy się możliwość zagrania z perkusją,więc fajnie jakby wzmacniacz mógł sie przebić.
Mam parę kandydatów:
Peavey Bandit 112(Słyszałem dużo pozytywnych opinii o tym wzmaku,tylko czy nie będzie za mocny(głownie gra w domu,sporadycznie z perkusją)
Orange Crush 35rt(Bardzo podoba mi się brzmienie tych wzmaków,jednak nie mam pojęcia czy 10" głośnik wystarczy by zagrać z perkusją,jednak to tranzystor)
Randall RG 80(Również ma pozytywny odbiór,jedynym mankamentem jest to,że podobno bestia budzi się dopiero przy podkręceniu volume)
Boss Katana 50(Wzmacniacz modelujący,jednak jest dosłownie milion pozytywnych opinii,moc ma wystarczającą,jednak nie wiem czy nie uzyskam lepszego brzmienia na wyżej podanych)
No i na razie tyle.Najbardziej przekonuję mnie Orange Crush 35rt(tylko czy da rade sobie z perkusja) i Peavey Bandit 112.
Jak ktoś ma/miał któryś z tych wmacniaczy,lub macie inne propozycje zachęcam do wypowiedzi :)