MateuszKaczmarczyk
Posty: 21
Rejestracja: 21-06-2016 18:43

09-03-2019 16:55

Oba w podobnej cenie. Engla ograłem, ale Maddoga, poneważ mieszkam daleko i nie znam nikogo, kto miałby taki wzmak, siłą rzeczy nie ograłem.

Engl ma naprawdę dobry clean, użyłem tele do testu. Jest to typowy wzmacniacz typu modern, ale ogromną zaletą jest to jak potężny ma atak. Bardzo przypomina mi brzmienie Steviego Ray Vaughana. Bardzo sprężysty, blackface'owy. ALE przesterowanie ma problematyczne. Przejrzyste, wyraźne i kurewsko HD, ale tak jakby za jasne. Choćbym nie wiem ile gainu dał jak na złość pozostaje ostre do końca. Inni tego chcą, ja wolę jak przesterowanie zaciemnia i uwypukla barwę. Zdjęcie trebla pomaga jak cholera, ale wtedy clean cierpi, bo jest jedno EQ. To oznacza, że pomimo możliwości zmiany kanału footswichem i tak będzie trzeba podchodzić do wzmacniacza i kręcić gałami. Nie ograłem go na humbackerach bo pracownicy sklepu powiedzieli mi, że za często do nich przychodzę ogrywać sprzęt i już "tracą cierpliwość".

Tutaj przechodzimy do Maddoga, czyli wzmacniaczy na zamówienie z Zabrza. Konkretnie interesuje mnie JTM45 extreme. Długo rozmawiałem z tym panem i przesłuchałem demo z milion razy. Przesterowanie wydaje się właśnie takie, jakiego w Englu nie ma. Mięsiste i przepyszne. Ale clean mnie martwi. Demo na stronie Maddoga sugeruje, że clean owszem jest i potrafi wybrzmieć, czego oczekuje biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z wariacją na temat Fendera Bassmana. Ale przez to, że osoba grająca w demówce nie próbuje wgryźć się w cleana nie mam punktu odniesienia. Jest tylko plumkanie. Jasność też można uzyskać nagrywając na jasnym mikrofonie.

Engl wygrywa reverbem, lekkością i cleanem, ale ma niepotrzebny guzik mid boost który dodaje możliwie najgorszą częstotliwość, znaną jako telefon babci.
Maddog ma pokrętło prezencji i tak samo jak Engl redukcje mocy, ale tylko jeden kanał. Pan Maddog twierdzi, że dzięki jego modyfikacji można sprawnie volumem w gitarze wyjść od fenderowskiej szklanki do pełnego pierdolnięcia. Martwi mnie to, bo zazwyczaj kanał przesterowany po ściszeniu wzmacniacza robi się po prostu brzydki jak dupa. Na co cierpi niestety także Engl.

Jakie macie zdanie? Czy ktoś ogrywał tego JTM45 Maddoga? Albo cokolwiek Maddoga? Albo chociaż oryginalnego JTMa? A może ktoś ogrywał bardziej dokładnie Engla?

Pomocy.

Awatar użytkownika
malyguit
Moderator
Posty: 1649
Rejestracja: 10-05-2010 18:34

09-03-2019 22:09

Ani ten, ani ten ci nie da tego co byś chciał. Już taka natura wybitnych wzmacniaczy, że są jednokanałowe, a wszystko co ma coś naśladować i łączyć, to zazwyczaj niedoróbki. Mógłbym wymieniać i wymieniać. Oblukaj np.: Orange Rockerverb - dla mnie mnie ma za czysty klin, jak w tranzystorze, ale wzmak bardzo doby, szczególnie drive, albo JCM 800 pięćdziesiątka 2205 lub seta 2210 - ten to klasyka.

MateuszKaczmarczyk
Posty: 21
Rejestracja: 21-06-2016 18:43

09-03-2019 23:29

Chciałbym zaznaczyć jedną ważną rzecz. Oba są w tej samej cenie, czyli 2600 i mają 20 i 30 watów mocy z możliwością redukcji watów oraz nie ważą stu milionów ton. Te trzy elementy są dla mnie kurewsko kluczowe, bo mam wzmacniacz 50 watowy, którego nie mam jak rozkręcić powyżej 2, a ograłem na tyle 15 watówek, żeby wiedzieć jedno... 15 watów to jest głośno. 100 watów to jest po prostu głupie.
Gdyby cena i inne czynniki nie grały roli to kupiłbym sobie oryginalnego JTM45 i wysłał do firmy Marshall w UK, żeby mi go dokręcili na moje życzenie.
Co do Orange'a to jeśli we wzmacniaczu za prawie 8 tysięcy złotych jeden z dwóch kanałów można podsumować jako "taki sobie", to czy aby na pewno można go nazwać dobrym wzmacniaczem?
A co do JCM800 to w istocie mnie ciekawi, ale też słyszałem jego clean i... to nie jest dobry clean. JCM w moich oczach to wzmacniacz do jednego dźwięku. A taki już mam.
Wybacz ton wypowiedzi, ale jestem w desperacji : ).

Awatar użytkownika
malyguit
Moderator
Posty: 1649
Rejestracja: 10-05-2010 18:34

10-03-2019 10:56

Tez piszę że jeden lubi to a drugi tamto. I nie 8000PLN, bo używki stoją po 3500-4000. Dla mnie clean fenderowski i marshallowski to jest to , choć oba są dalekie od siebie, dlatego wszystkie inne dla mnie nie są ok. Skoro napisałeś że marshallowski nie jest dobry, to ten z Orange prawdopodobnie by ci podszedł. A to że coś ma 15, 20, 30 W w full lampie, to nie znaczy że nie będzie prawie tak głośne jak 100W. Bo uwierz, że taki np.: Peavey Classic 30 na jednym głośniku kopie dupę wzmakom 100W na 412, nie że zagłuszam, ale 100W jest rozkręcone i słychać oba. To się nazywa headroom. Jest dużo czynników które na to wpływają. Jedne z kluczowych to: SPL głośnika, charakterystyka częstotliwościowo-prądowa wzmacniacza. I taki JTM45 pomimo swoich 30W może spokojnie stawać do pojedynku na głośność ze wzmakiem typu JMP, SLP 100W. Bo jest głośny jak cholera. Co też zauważyłem przez ostatnie 20 lat, to to że im prymitywniejsza konstrukcja, tym wzmacniacz głośniejszy. Zatem jak ogrywałeś Engle, H&K, współczesne Marshalle, Blackstary po 100W, to uwierz, one nie mają szans na głośność ze konstrukcjami z lat 60-80. Co do redukcji, to tryb trioda/pentoda w rzeczywistości wycisza wzmak może o 10%. Aaa.... i każdy wzmak w 100% lampowy to wzmak de facto jednego dźwięku. Już takie one są.

MateuszKaczmarczyk
Posty: 21
Rejestracja: 21-06-2016 18:43

10-03-2019 21:34

No właśnie niekoniecznie. Bo wzmacniacze klasy A, jakim jest wszystko Maddoga mają jedną wadę, znacznie obniżają ich głośność wyjściową względem wattów.

Ostatecznie wychodzi na to, że utknąłem, ponieważ nie mam jak sprawdzić prawdziwości wzmacniacza Maddoga, a zamówienie customowego wzmacniacza i oddanie go po tygodniu grania bo "to jednak nie to" nie wchodzi w grę. Domyślam się, że chyba nawet by go nie przyjął.
Jest też ten dziwny, podejrzanie tani wzmacniacz HITON, który można zamówić tylko przez olx. Ale jego boję się najbardziej.

MG raczej nie kupię bo z kilometra słychać jaki ma przesadnie wycyzelowany, przeprogramowany ton. Plus nie słyszę w nim tego, co chciałbym usłyszeć.

Wróć do „Jaki wzmacniacz gitarowy / combo powyżej 1500zł”