Klawiszowiec pisze:Adam nic nowego nie wniosłeś - Twoja praca za chwilę będzie miała taką samą, nic nie znaczącą wartość,
sens uczelni jest taki : utrzymanie profesorów i całej kadry,
Już Adam ci odpowiedział, że się z tobą nie zgadza w ocenie. Ja jeszcze dodam parę słów od siebie. Oczywiście, że wiele prac na każdym etapie tworzenia nie ma żadnej przydatności. Celem jest zaliczenie do uzyskania dyplomu. Ale czasem pisze się prace, które z góry mają określonego odbiorcę i od początku wiadomo, że mogą się przydać. Potem trzeba tylko dotrzeć do tego odbiorcy. Można mieć wrażenie, że uczelnie tego nie ułatwiają, bo praca dyplomowa jest własnością uczelni i nie jest w jej interesie nieodpłatne rozpowszechnianie, szczególnie przez internet.
Natomiast ja uważam, że jak ktoś pisze coś, co uważa za wartościowe, to jest w stanie dołożyć od siebie jeszcze trochę wysiłku, aby ktoś to jednak przeczytał. Jest tak wtedy, kiedy się pisze o czymś, o czym się wie. Adam jest osobą, która coś wie o improwizacjach polifonicznych. Nie zapominajmy kogo zaprosili na koncerty Paul Gilbert i Andy Timmons.
Dlatego zastanawiam się dlaczego próbujesz podcinać komuś skrzydła na starcie. Wydaje mi się to takie polskie... W takich stanach każdy film to arcydzieło, osiągnięcie, rewelacja. A u nas krytycy nie zostawiają na kinematografii suchej nitki tylko po to, aby pokazać jakimi to oni są znawcami tematu.