Od samego początku mojej obecnej przygody z gitarą (wrzesień) gram na Ernie Ball'ach i chyba nie chcę tego zmieniać. Natomiast zastanawiam się nad zmianą grubości, bo mam wielkie problemy z bendami. I to nie tylko z samym podciągnięciem struny o ton czy półtora, ale również z efektami podciągania - notorycznie boli mnie na połączeniu opuszka z paznokciem, wręcz mam wrażenie jakby paznokieć mi się systematycznie "odrywał" od opuszka i cofał.
Do tej pory grałem na kompletach o grubości 09-46 (wcześniej RPS, ostatnio Slinky).
Czy zmiana strun na 08-38 spowoduje, że podciąganie będzie łatwiejsze i mniej bolesne? No i przede wszystkim jaki wpływ będzie to miało na brzmienie? Gram przeważnie klimaty od Iron Maiden do Metalliki (tutaj wiem, że w "oryginale" są w użytku Slinky 09-42), ale uwielbiam też Pink Floyd i solówki Gilmoura (stąd masa bendów), a ten już korzysta z grubszych drutów - GHS 10-48.