filoon pisze:Kiedy na strunach pojawiają mi się chorągiewki
fajna nazwa :D
Lapy myj przed graniem to nie bedzie sie brud pojawiał.
Grzdam pisze:Jak dla mnie to czyszcząc podstrunnicę spirytusem wysuszasz ją.
+1
Murio pisze:Z tego co się orientuję to spirytus zdąży odparować zanim cokolwiek wysuszy
wyjasnij zatem wybitny fakt smarowania np. pryszczy spirytusem. :P
Ja jak dojrzewałem swojego czasu (chociaz i tak u mnie lajtowo było, bo nie miałem syfów na gębie, raz na jakis czas jeden wyskoczył) to myk spiryt na wacik i jazda. Na drugi dzien czysta morda :)
Chociaz ja wiekszosc gitar czyscilem po prostu domowymi metodami, albo smatka albo olejek. Szkoda wg mnie kasy na specyfiki typu dunlop w wersjach do strun, korpusu, podstrunnicy, markerów na podstrunnicy, progów 1-12, progów 12-24, gryfu, kluczy, mostka oraz gałek potków (i kazdy to osobny srodek. )
Jak dla mnie to walenie ludzi w butelke. Ja sobie raz na jakis czas rozkrecam wiosło na czynniki peirwsze, czyszcze co potrzeba, robie przeglad elektroniki i składam do kupy. Tak samo z kazdym wioslem przed jego sprzedaza, ew. szlif kieszeni gryfu bo czasem się 'mechacą', rzut okiem na elektronike, ew. ekranowanie.
Ale tak konczac offtop, to wg mnie zmiana sznurków raz w miesiacu to nie jest mega wydatek. A jak ja kiedys grałem po 2-3h dziennie to mi ernie balle wytrzymywały lajtowo miesiac (no, ostatni tydzien bywało 'ciezko' ale dawały rade). Takze nie biadolcie ze po 3 miesiacach musicie struny zmienic za straszna kwote 25-30 zl max.
W basówce sznurki tez raz na miesiac/dwa zmieniam. Tylko do domu kupuje tanie i pasujace mi osobiscie warwicki - szkoda mi meczyc elixiry czy DRy ktore sa 6-8x drozsze niz warwicki. Mam set DR black beauties i zakładam na wieksze joby, tak to wisi na basówe 'głównej' któej nie targam na próby - wlasnie z racji tego, ze przy próbach normalnie poza wakacjami przezywalnosc drów konczyla sie na 3 miesiacach, potem było 10 kilo mułu i ogólnie syf.