Rdzewiejące struny

Witam. Posiadam struny Earnie Ball 10-46 Super Slinky, bardzo mi się podobają. Nie grałem na gitarze kilka miesięcy, może nawet mniej i kiedy dzisiaj wziąłem gitarę i przejechałem po strunach zostawiły mi na palcach pomarańczowy osad. Dodam że gitara leżała cały czas na wierzchu. Jak zabezpieczyć struny przed czymś takim, czy chowanie wiosła do pokrowca załatwi sprawę?

Radzę wymienić struny, a nie kombinować. Struny trzymają jaką taką jakość do pół roku. Sam używam tych strun. Ich cena nie jest zaporowa.

albo uzywaj (żeby temu zapobiec, bo twojemu przypadkowi pomoc juz niestety się nie da) konserwatora strun: http://www.gitarownia.pl/product-pol-38 ... EANER.html

Przecieraj szmatką struny po każdym graniu - mi wystarcza, dodatkowo struny dłużej zachowują swoją "świeżość"

kilka miesięcy, może nawet mniej

mniej niż kilka miesięcy to wciąż kilka miesięcy :D
Niektórym struny rdzewieją w 2 tygodnie. Pot zostawiony na strunach utlenia niechronione struny, a tym bardziej to widać, jeżeli przerwałeś granie na te kilka miesięcy, gdyż w międzyczasie nie wycierałeś powstającej rdzy grając i zgromadziło się jej sporo :P
Można kupować struny w powłoce np. Elixiry, albo stosować jakieś płyny do strun po każdym graniu.

mice pisze:Można kupować struny w powłoce np. Elixiry, albo stosować jakieś płyny do strun po każdym graniu.

albo zmienic sznurki co jakis czas. 2 dychy na miesiac to nie jest duzy wydatek..

Kiedy na strunach pojawiają mi się chorągiewki (brud na spodniej powierzchni struny, taki wystający) lub w ogóle od czasu do czasu dla zachowania świeżości - przecieram struny spirytusem.
Spirytus rektyfikowany, salicylowy - bez różnicy, a efekt zupełnie zadowalający. Tym samym specifykiem traktuję także podstrunnicę kiedy czyszczę wiosło.
Różnica między czyszczeniem, a nie czyszczeniem powyższych rzeczy spirytusem jest ogromna. Pamiętam czasy, kiedy czyściłem struny i podstrunnicę samą suchą szmatką - praktycznie zero efektów.

Zamiast spirytusu możesz użyć np. denaturatu.

Jak dla mnie to czyszcząc podstrunnicę spirytusem wysuszasz ją.

filoon pisze:Zamiast spirytusu możesz użyć np. denaturatu.

A zapach po tym przepiękny. :)

Z tego co się orientuję to spirytus zdąży odparować zanim cokolwiek wysuszy (o ile czyści się wilgotną szmatką lekko zamoczoną w spirytusie, a nie leje go na podstrunnicę). Właśnie dlatego używa się spirytusu a nie wódki :-) Po tym warto oczywiście "poprawić" właściwym środkiem do konserwacji by zapewnić odpowiednią powłokę dla drewna.

filoon pisze:Kiedy na strunach pojawiają mi się chorągiewki

fajna nazwa :D
Lapy myj przed graniem to nie bedzie sie brud pojawiał.

Grzdam pisze:Jak dla mnie to czyszcząc podstrunnicę spirytusem wysuszasz ją.

+1

Murio pisze:Z tego co się orientuję to spirytus zdąży odparować zanim cokolwiek wysuszy

wyjasnij zatem wybitny fakt smarowania np. pryszczy spirytusem. :P
Ja jak dojrzewałem swojego czasu (chociaz i tak u mnie lajtowo było, bo nie miałem syfów na gębie, raz na jakis czas jeden wyskoczył) to myk spiryt na wacik i jazda. Na drugi dzien czysta morda :)

Chociaz ja wiekszosc gitar czyscilem po prostu domowymi metodami, albo smatka albo olejek. Szkoda wg mnie kasy na specyfiki typu dunlop w wersjach do strun, korpusu, podstrunnicy, markerów na podstrunnicy, progów 1-12, progów 12-24, gryfu, kluczy, mostka oraz gałek potków (i kazdy to osobny srodek. )
Jak dla mnie to walenie ludzi w butelke. Ja sobie raz na jakis czas rozkrecam wiosło na czynniki peirwsze, czyszcze co potrzeba, robie przeglad elektroniki i składam do kupy. Tak samo z kazdym wioslem przed jego sprzedaza, ew. szlif kieszeni gryfu bo czasem się 'mechacą', rzut okiem na elektronike, ew. ekranowanie.

Ale tak konczac offtop, to wg mnie zmiana sznurków raz w miesiacu to nie jest mega wydatek. A jak ja kiedys grałem po 2-3h dziennie to mi ernie balle wytrzymywały lajtowo miesiac (no, ostatni tydzien bywało 'ciezko' ale dawały rade). Takze nie biadolcie ze po 3 miesiacach musicie struny zmienic za straszna kwote 25-30 zl max.

W basówce sznurki tez raz na miesiac/dwa zmieniam. Tylko do domu kupuje tanie i pasujace mi osobiscie warwicki - szkoda mi meczyc elixiry czy DRy ktore sa 6-8x drozsze niz warwicki. Mam set DR black beauties i zakładam na wieksze joby, tak to wisi na basówe 'głównej' któej nie targam na próby - wlasnie z racji tego, ze przy próbach normalnie poza wakacjami przezywalnosc drów konczyla sie na 3 miesiacach, potem było 10 kilo mułu i ogólnie syf.

bobpl pisze:wyjasnij zatem wybitny fakt smarowania np. pryszczy spirytusem. :P
Ja jak dojrzewałem swojego czasu (chociaz i tak u mnie lajtowo było, bo nie miałem syfów na gębie, raz na jakis czas jeden wyskoczył) to myk spiryt na wacik i jazda. Na drugi dzien czysta morda :)

A tu czasem nie chodzi o odtłuszczanie, a nie wysuszanie? :P

I też mówimy o innej ilości spirytusu ;-) W przypadku podstrunnicy ja mówię o lekko wilgotnej szmatce (parę kropel i starczy). Na pryszcza niby tez się "leje" kilka kropel, ale jest to też znacznie mniejsza powierzchnia ;-)

Chociaż ja (do strun i korpusu) używam w tej chwili płynu do czyszczenia ekranów (takiego bez zawartości alkoholu - działa odtłuszczająco ale całkowicie nieinwazyjnie). Do podstrunnicy mam krem Nivea i D'Andrea Lemon Oil Cleaner & Conditioner (kupiłem sobie na imieniny - a co! ;-) ), a do skórzanego paska po prostu krem Nivea. Póki co nie zauważyłem jakichś nieprzyjemnych skutków ubocznych.

Umyj ulubiony stół albo kredens mamy spirytusem i denaturatem. Zobaczymy co powie.

A co to ma do rzeczy?

Nie zastanawiało Cię nigdy dlaczego w specyfikach do pielęgnowania drewna NIE MA ALKOHOLU?

Napisz dlaczego i wszystko będzie jasne.

Smarujecie wiosło kremem NIvea? A jakbym użyl ekwiwalentu od Ziaja... porównujecie drewno do przyszczy na mordzie... jezu to chyba nie jest na poważnie co?

Ja czyszcze wiosła Pronto, struny zmieniam w miare regularnie, ewentualnie używam po prostu FastFreta po każdym i przed każdym graniem. Używałem takiego >>kwasu<< od Gibsona do strun również, jednak nie byłem na maxa zadowolony i leży od kilkunasu lat nietknięty - Fast Fret rules jednak... i to jest najlepszy środek do trzymania strun w jako takim porządku.
Do podstrunnicy używam olejku cytrynowego - do palisandru.

Tyle w temacie.

poza tym spirytus to nie to samo co spirytus salicylowy, który poza alkoholem ma też jakieś inne syfy... A ktoś o salicylu to pisał, toż to chyba gwałt na podstrunnicy.

Używałem Rumu (nie miałem spirytusu) przez rok na strunach i podstrunnicy i nic się nie stało, nic nie wyschło, nic nie popękało... Czy to taka różnica kto czego używa, o ile działa i nie robi krzywdy? ;-)

Pronto przecież też się nie poleca jako środek zbyt agresywny (czyt. zarzut ten sam co w przypadku spirytusu).

Rum jest do picia a do czyszczenia strun np. GHS Fast Fret. Poza tym.... struny wymienia się średnio co 20-30 godzin gry.

Ja je wymieniałem nawet co kilka miesięcy - może jednak rum jest nie tylko do picia? ;-)

To zajebiście! :D A my wszyscy będziemy używać Fast Freta i olejków cytrynowych.

I pronto, które też się uważa za szkodliwe ;-)

Mozna uzyc jeszcze ewentualnie specyfiku graphtecha lagodzacego potliwosc rak.

http://www.graphtech.com/products.html?CategoryID=21

Mniej kwasu an rekach, dluzsza zywotnosc strun.

pronto na lakierowane powierzchnie, takie z woskiem sprawdza sie bardzo dobrze na l;akierowane powierzchnie. Stosowane z umiarem daje dobre rezultaty i nie narusza wiosła. Podstrunnice z ciemnych drzew olejkiem cytrynowym. A do strun Fast Freta i po kłopotach.

Poza tym.... struny wymienia się średnio co 20-30 godzin gry.

Jeżeli po takim czasie miałbym wymieniać struny to co tydzień miałbym założone nowe sznurki:P zbankrutowałbym wymieniam co 2-3 miesiące i dają radę, nie widzę u siebie potrzeby częstszej wymiany, kiedyś do czyszczenia strun używałem WD40 i też dawało rade:)