Witam,
jako że gram już trochę na gitarze i trochę zaczynam tworzyć, nadszedł czas żeby zająć się tworzeniem solówek do tychże utworów. Powiem tak- w szeroko pojętej improwizacji jestem zielony. Jakiś czas temu się za to zabrałem i pierwsze co znalazłem w internecie to oczywiście skala pentatoniczna. No więc się za to zabrałem. Obecnie mam 100% opanowaną skalę A minor, dobrze mi idzie w E minor (chyba 3 pozycje ogarniam), no i coś tam łapię G minor- nic trudnego bo przecież schemat ten sam. No ale po jakimś czasie ogrywania jamtracków, ale też backingtracków bardziej rockowych dochodzę do wniosku, co zresztą zaobserwowałem w komentarzach na forum, że wszystko to się powtarza. Fajnie jest usiąść, na pentatonice zagrać sobie jakiś jamtrack, ale raz, drugi, ale nie już trzeci czy czwarty, bo robi się to nudne. Nic nowego nie wnoszę. Kiedy już mam załóżmy jakiś riff w A, i do niego gram też pentatonikę, to choć brzmi to bardziej oryginalnie (szybsze tempo i własny riff sprawiają że tak mi się przynajmniej wydaje), nadal mi czegoś brakuje. Stąd moje pytanie. Co zrobić, żeby zacząć budować na razie proste solówki, na kształt Slasha w Knocking, czy nawet By the sword, a także Angusa w Highway to hell. Zauważyłem, że w części pokrywają się z pentatoniką, jednak są momenty kiedy odchodzą od niej i to tak zgrabnie, że właśnie nadają charakter solówce. Tego nie potrafię i tego chciałbym się nauczyć, jak mówię, bez dodatkowych zbędnych wykładów o teorii muzyki, tylko potrzebne rzeczy. Może to nie jest wielce ambitne, ale moim zdaniem na początek wystarczy, zwłaszcza że czas to u mnie towar deficytowy :p. Proszę o pomoc w tej sprawie i z góry dzięki za nią
Pozdrawiam
Matijjos