01-12-2013 11:17
a nie szkoda progow na to sprawdzanie? ew. jesli juz trzachac strunami, to zdjac i
np. rozbebeszyc stare glosniki i podlaczyc je (albo jeden) do generatora drgan, i
np. regulowac przez dotykanie patykiem gdzie wezly, gdzie strzalki.
zalatuje mi ten przepis kolejnym "rozgrywaczem gitar".
jesli chodzi o regeneracje strun do basu, sklanialbym sie ku nastepujacym kapielom
w tej kolejnosci:
1. benzyna/rozpuszczalnik (ogniu boj sie OSP!, tu z ogrzewaniem trzeba naprawde
uwazac, bo moze pierdyknac -- najlepiej ogrzewac wode w wielkim garze i dopiero
w tym rzecz ze strunami i benzyna) -- rozpuszcza i usuwa tluszcz i czesc syfu
2. woda i kwas, moze byc ocet, moze byc cytrynowy -- do usuniecia spraw okolo-korozyjnych, tzn. wplywu wilgoci i soli z potu na struny, tzn. zasniedzialosci wszelakich.
3. od razu woda z detergentem -- splukanie kwasu i resztek syfu
4. czysta woda do usuniecia detergentu
5. spirytus, dla usuniecia wody. ewentualnie wd-40 albo zamiennik, ale to ma
jedna wade w porownaniu ze spirytusem: usuwa przez uniemozliwienie zwilzania
powierzchniowego, a spirytus rozpuszcza sie w wodzie i nawzajem, wiec znakomita
wiekszosc rzetelnie stamtad wyprowadzi, wd moze zostawic cala warstwe np. pod
owijka.
w kwestiach voodoo: moze na psyche dobrze dzialac wstawienie strunek do
zamrazalnika, tak DM kiedys i dzis jakoby robi z seria BlueSteel.
w kwestiach anty-voodoo: jednak jestem szczesciarzem, ze nigdy nie bylo mnie
stac (`moralnie') na struny do basu w typowej cenie i od 1.5 roku wystarczaja
mi czerwone Warwicki, wymieniane co czas jakis :)
"...ten pouczający ton zrzędliwego wuja, który złotymi radami
naprawia świat z olimpijskiej wysokości własnego fotela"