Witam,
Jakieś pół roku temu zakupiłem sobie gitarkę Schecter Revenger z mostkiem typu Floyd Rose(Special). Z początku, gdy bawiłem się w regulacje zauważyłem, że jedną ze śrub od mostka strasznie ciężko się kręci. Jakoś nie przywiązałem do tego zbyt wielkiej wagi - pomyślałem że tak ma być, w końcu trzymałem gitarę (elektryczną!) w łapach pierwszy raz w życiu. Ustawiłem wysokość mostka tak, by w miarę wygodnie się grało i tak pozostało na dłuższy czas. Po jakimś czasie przyjechał znajomy ojca - gitarzysta, obejrzeć mój zakup. Stwierdził on, że mostek jest zbyt wysoko i zabrał się do regulacji. Struny rzeczywiście wisiały dosyć sporo nad gryfem. Kolega ojca również miał pewne trudności z obniżaniem mostka. Dokręcił na tyle ile dał rady, bo "dalej się kuwa nie da" i oddał mi gitarę. Ostatnio postanowiłem sobie, że wyreguluję mojego Schecterka na perfecto. Zdjąłem struny, wyjąłem mostek, wyczyściłem dokładnie wszystko i zabrałem się do obniżania mostka, bo nadal wydawał mi się być za wysoko. Pierwsza śruba idzie OK, zabieram się za drugą, a ta uparta ani w tą ani drugą stronę kręcić się nie chce. Szlag mnie trafił. Z godzinę siedziałem nad tym szajsem. Stukanie w śrubę nic nie pomogło, tylko się schowała. Trochę za nisko. Może trochę więcej niż "trochę". W każdym bądź razie - co robić? Nieść do lutnika? Bawić się z tym w domu? Naprawić wiosło krawężnikiem? Z góry dziękuję i pozdrawiam,
Vesto.