28-07-2013 12:58
Sorry, że to trochę offtop, ale po usłyszeniu tak pięknej definicji nu metalu kolegi muszę powiedzieć, że ja głupi nigdy nie lubiłem hip-hopu i nawet nie wiedziałem, jak wybitnym przedstawicielem tej szlachetnej muzyki jest Korn (przynajmniej z początkowych płyt). Na całe szczęście panowie zmądrzeli i zerwali z Kindermetalem, łącząc siły i nagrywając płytę ze Skrillexem!
Koniec offtopu. Co do Slipknota, to twórczości nie znam, za to nasłuchałem się wielu opinii w internatach, że "to nie prawdziwy metal" i hejtów wszelakich. Kilka kawałków słyszałem i były całkiem okej, jednak samemu wolę niczego nie oceniać. Każdy zespół zmienia się z czasem i ocenianie całości przez pryzmat jednej płyty to bezsens. Co z tego, że kiedyś ktoś grał np. metalcore czy pseudo-metal, muzyka rzeczywiście nie była szczególnie ambitna, płyta (lub kilka) wyszła słaba, jeśli z czasem zespół "wydoroślał", zmienił styl i z płyty na płytę zaczął grać naprawdę przyjemną muzykę, która nie jest próbą naśladowania niczego, nie jest kiczem? Ciężko mi to opisać tę myśl słowami, ale chyba mnie zrozumiecie. Nie chcę wychodzić zbytnio poza temat samego Slipknota, stąd nie sądzę, by dalsza dyskusja miała jakiś sens.