"Moim subiektywnym zdaniem" - nikogo nie mam zamiaru nawracać. Na jedenastkach benduję bez problemów cały ton w górę i ogólnie robię co chcę, przy dwunastkach już jest problem i wiele więcej niż pół tonu nie jest u mnie możliwe na standardowym stroju, ale wyścigowcem nie jestem, styl gry mam raczej statyczny, gram w open g bardzo dużo i lubię ten metaliczny "pomruk" grubszych strun po prostu ;)
Aktualnie od pół roku nie miałem dwunastek (jedenastki leżą mi najbardziej) ale nie przypominam sobie żebym na jakichkolwiek strunach miewał problemy z wibrato, grając co prawda zawsze na nieco miękkszej fenderowskiej menzurze, a jakichś mocarnych palców nie posiadam (z resztą gitary z 24 progami też nie :P )
Całe te dywagacje sprowadzają się u mnie do tego, że- gram solówki/ jestem wyścigowcem/ bluesmanem który lubi ekstremalne bendowanie- jak najbardziej miękkie struny wskazane.
Ale jeśli mamy łoić metal i grać power chordami jako rytmiczny powiedzmy- nic adekwatniejszego niż grubsze struny nie widzę.
Na do widzenia chyba największy piewca grubych strun SRV:
http://www.youtube.com/watch?v=tWLw7nozO_U(W ripoście mile widziany BB King grający na ósemkach chyba :P )