Japoński Squier może zmieść niejednego Fendera USA nowych produkcji, a co dopiero Meksykańce.. Nie koniecznie będizesz miał wgląd w produkcje, ja np. nie daje komuś patrzeć jak wykonuje swoją pracę, bo to są moje "tajniki", bardzo wielu lutników nie wpuści cię na warsztat w czasie pracy, ewentualnie będzie ci pokazywał zdjęcia postępów. Zwykły Fender powiedzmy 3 tyś, lutnicza kopia, masz dwa wyjścia:
a)Porządny lutnik, porządne materiały, cena spokojnie może być nawet dwa razy większa.
b)Tani lutnik, oszczędzanie na materiałach, no niech weźmie za to 2 tyś.. A brzmieć to bedzie gorzej niż Fender MIM, którego można mieć za 1300zł..
Ewentualnie trzecia opcja, znaleźć kogoś, kto zrobi to za 1000zł, efektem czego będzie jakieś gówno gitaropodobne, z napisem Fender na główce..
Myślisz się.
Nie ;)