Każde rozwiązanie ma sens, jeżeli jesteś świadomy wynikających z niego ograniczeń i masz sprecyzowane oczekiwania w kwestii rezultatu, kyóry zamierzasz osiągnąć.
Wpięcie wyjścia z efektu do wejścia wzmacniacza narzuca w zasadzie tylko jedno ograniczenie - rezygnujesz z przesteru we wzmacniaczu. Dla niektórych (w tym dla mnie) nie jest to żadne ograniczenie, bo przesterów nie używam w ogóle, ale dla miłośników innych brzmień może to być nie do przyjęcia. Dlatego bardziej powszechnym rozwiązaniem jest wykorzystanie isrtmiejącej we wzmacniaczu pętli efektów, wtedy wszystkie pogłosy, echa i efekty modulacyjne będą dopiero po przesterownym preampie wzmacniacza.
Metodę czterech kabli wypróbowałem raz, z czystej ciekawości i powiem, że nie rozumiem zachwytów tym rozwiązaniem. Jak dla mnie, wpięcie multiefektu w pętlę jest zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem.
Dodam jeszcze, że dla mnie to wszystko jest już historia, bo do klasycznych układów już na pewno nie wrócę...