15-02-2014 17:14
Tego konkretnego egzemplarza w ręku nie miałem, ale studio to studio. Decha ta sama, niezależnie od wykończenia. Ja osobiście nie zapłaciłbym aż tyle dlatego, że lakier mi się podoba, kiedy gibol z nieco innym lakierem jest wyraźnie tańszy, choć osobiście zwracam uwagę na wygląd gitar tak samo jak na ich możliwości brzmieniowe.
Jeśli jesteś w stanie zapłacić 4,5 koła za gitarę, to nie lepiej będzie poszukać używanej? Trafisz coś jeszcze lepszego co będzie używane niż ten nowy studio. Parę rys czy tam jedno wgniecenie nie uczynią z gitary brzydoty, pewnie sam byś zrobił parę na nowym egzemplarzu po pewnym czasie. Mój gib ma zjechany tył od klamry, a i tak go uwielbiam.
Jeśli lubisz Gibsony i jesteś zdecydowany na "real thing", poszukaj sobie używanego egzemplarza, radzę szczerze. Jedyna moja "nowa" gitara to był taniutki Behringer, którego miałem na początku. Następną gitarę też kupię używaną. Kupno nowej nie jest w cale prestiżem społecznym, bo ja zapłaciłem 500zł więcej, bo mnie stać, często jest to, jak to napisać żeby nie obrazić, brak zdrowego rozsądku? Używka jest rozegrana, co się z nią miało stać już się stało i zostało naprawione, o gitary zazwyczaj się dba, zwłaszcza jeśli ma się markowego Gibsona, który kiedyś był tylko marzeniem. Są one zazwyczaj utrzymane świetnie. Pewnie, że musi być ktoś, kto kupi najpierw nową, aby kto inny mógł ją potem kupić jako używkę. Nową gitarę kupiłbym tylko bardzo, bardzo drogą, albo bardzo tanią, aby mieć to poczucie, że oto jestem pierwszym właścicielem, nikt jej przede mną nie dotykał i jest nieskazitelna, co do taniej, że nikt jej wartości nie obniżył obiciami :)
Dobra, sorry za filozoficzno - psychologiczne rozważania na temat kupna nowej/używanej gitary :)
Szukaj sobie używki.