Kumpel poprosił mnie o zadanie pytania, więc w jego imieniu.
Aktualnie koleś posiada jakąś prostą Yamahę (nie pomnę modelu) i multiefekt POD HD300. Podpina się z tym do sprzętu hifi, ale chciałby mieć ze sprzętem nieco więcej mobilności, stąd pomysł kupna jakiegoś niewielkiego pieca.
I tutaj chłopak ma nieco wątpliwości, które - mam nadzieję - pomożecie rozwiać:
1. czy korzystając z takiego multiefektu jest sens pchania się w lampę, czy tranzystor w zupełności wystarczy?
2. czy do wspomnianego kompletu wystarczy prosty piec z wejściem gitarowym, czy może powinien szukać czegoś z pętlą efektów, w którą wpiąłby wspomnianego PODa? Jaka (czy w ogóle) będzie różnica w brzmieniu pomiędzy wpuszczeniem sygnału z PODa na wejście gitarowe a wpięciem efektu w pętlę?
Koleś nie śmierdzi kasą, więc nie stać go na sprzętowe kaprysy i każda wydana złotówka w jego przypadku musi być poparta solidnymi argumentami. Potrzebny mu piec do pogrywania z drugą gitarą (ja) i niczym więcej, więc nie będzie potrzebował dużej mocy żeby się np. przebić przez perkusję - głównie będzie to niezobowiązujące jamowanie i granie pod backing tracki.
Aha - chłopak jest zapatrzony w Marshalle (wiadomo, legenda marki działa), więc jakbyście mieli sugestie jakiegoś modelu marszałka z uwzględnieniem powyższego, to byłby bardzo wdzięczny. A przy okazji może i ja wezmę te sugestie pod uwagę, bo jestem zdecydowany na HD500 i w sumie być może również mi wystarczyłoby jakieś mniejsze combo niż Marshall JMD (choć nie ukrywam, że brzmienie lampy w połączeniu z 12" Celestionem mnie korci).
Z góry dzięki! :-)