Witam,
Niedawno wstąpiłem w skład kapeli bluesowej. Wcześniej grałem tak okazyjnie w salach o znakomitej akustyce, więc wystarczał mi mój dotychczasowy towarzysz niskich tonów Ashdown Five Fifften. Lecz gdy ostatnio byłem u nich na próbach, nie mogłem się za nic przebić przez perkusje, gitary mnie po prostu zjadały(gitarzyści mają 100W lamapy).
No i tu jest moje pytanie odnośnie nowego pieca, o nie chce wykańczać Ashdowna 5 15, bo to dobry sprzęt.
Od razu mówię szczerze, że nie grałem nigdy na układach 210 i 410. Czym one sie cechują jeśli chodzi o barwę?
Myślałem nad używanym Ashdownem 300 410, Laneyem RB 7 RB8, Nad Line 6 lowdown 300 115.
Co byście mi polecili?
Oprócz bluesa dalej gram okazjonalnie z różnymi składami, wiec dobrze by było gdyby piec byl w miare uniwersalny. Nie chce cudów, ważne żeby czuć było po nogach bass.
Moja gitarka to Ibanez BTB 405
Z góry dzięki za pomoc :D