10-09-2012 14:54
Wiem, wiem, nie pisze się posta pod postem, ale trudno. Mam nadzieje, że modzi będą wyrozumiali i warna nie załapię ;)
Otóż w końcu przesłuchałem płytę Scorned naszego rodzimego Masachist. Co tu dużo pisać, zespół utrzymał wysoki poziom wyznaczony przez swój debiutancki album "Death March Fury". Nowy album jest dłuższy od poprzedniego (Scorned - niemal 39min, DMF - 26 min) i spełnił moje wszelkie oczekiwania, jeżeli chodzi o warstwę muzyczną. Znowu mamy piekielnie szybkie kawałki z fajnym (słyszalnym!) basem, szaloną perkusją i charakterystycznymi riffami Trufla. Oczywiście nie zabrakło też kolosa (odpowiednika Appearance of the Worm z poprzedniej płyty) przytłaczającego wolnym, miażdżącym riffem. Jeżeli chodzi o poszczególne kawałki, to nie będę się rozpisywał, żeby nie spoilować. W każdym razie polecam płytę każdemu fanowi death metalu, zwłaszcza że płyta kosztuje w granicach 20-30zł. Ale tutaj niestety zaczynają się schody... Przyznam się bez bicia, że płytę ściągnąłem z neta. W żadnym sklepie w okolicy nie mogłem znaleźć tego albumu*, w końcu ciekawość wzięła górę i w ruch poszły torrenty. Na usprawiedliwienie dodam, że jutro jadę przeczesywać Wrocław w poszukiwaniu nowego dziecka Masachist - bo zdecydowanie warto dodać ten krążek do swojej kolekcji ;)
*Znalazłem go do kupienia w necie, ale z moimi doświadczeniami zdecydowanie wolę kupić płytę w jakimś normalnym fizycznym sklepie.