acoto pisze:CEP i Audacity to stosunkowo bardzo proste programy jeśli chodzi o współczesną obróbkę dźwięku. Jeśli komuś wydaje się ,że są zbyt obszerne to co w takim razie powiedzieć o Samplitude,Protools czy Cubase w wersjach pro?
Że nie są dla każdego. Sam nagrywam w ACID Music Studio właśnie dlatego, że nie ma setki bajerów, które mnie odciągają od tego, co chcę w tym programie zrobić.
Taka sama sytuacja jest chociażby z Photoshopem i Lightroomem przy obróbce zdjęć. Po co jest Lightroom skoro Photoshop daje więcej (i jak sama nazwa wskazuje jest stworzony do obróbki zdjęć)? Bo w Lightroomie jest to łatwiejsze. Jest inna filozofia pracy. Przez to też większość fotografów, którzy traktują zdjęcia poważnie, a których miałem okazję poznać, używają... Obydwu programów jednocześnie. W Lightroomie zarządzają biblioteką zdjęć i robią wstępną obróbkę, a kończą ją w Photoshopie.
Jest jeszcze jeden argument, który dzieli te wszystkie programy. I który to jest tak łatwo pomijany w polskim Internecie. Cena :-) Audacity jest za darmo, ACID Music Studio w wersji 9 można kupić na Allegro i za 130 zł (gdzie oficjalna cena to ok. 250 zł). Przypomnij mi, ile kosztuje Pro Tools/ Cubase w wersji Pro? :-) No właśnie. Te programy nie są dla każdego.
Jeszcze jeden argument rozdzielający te programy. Wymagania sprzętowe. Cubase i Pro Tools potrafią zabić starszy komputer samym interfejsem. Takie ACID Music Studio uruchamiałem na mobilnym Pentiumie, na którym uruchamiałem bez zająknięcia ponad 30 ścieżek jednocześnie. Owszem, przygotowanie do takiego odtwarzania chwilkę trwały, ale chodziło płynnie. Podobnie na swoim - nie pierwszej młodości - komputerze stacjonarnym (Core 2 Duo 2.13 GHz, 4GH RAM 333Mhz [!!] - komputer raczej biurowy, przyznasz) bez problemu nagrywam jednocześnie 4-ry ścieżki z latencją 2ms. Nie testowałem tego w Cubasie co prawda, ale coś mi mówi, że nie byłoby tak różowo ;-)
Podsumowując - ocenianie aplikacji tylko pod kątem ilości funkcji jest moim zdaniem dużym błędem. A zbyt duża ilość funkcji może być wręcz wadą. Nie tylko pod kątem ceny i wymagań sprzętowych, ale - przede wszystkim - odciągania tymi funkcjami od tego, co chcemy w tym programie zrobić. Każdy program oferuje nieco inną filozofię pracy. Sądzę, że przede wszystkim powinno się wybrać taki program, w którym pracuje się po prostu najwygodniej. I taki przekaz chciałem osiągnąć wyrażając swoją, przytoczoną przez Ciebie, opinię :-)
Bo nie każdy chce od razu wykonywać profesjonalny mastering 10 płyt na raz (celowo nieco wyolbrzymiam) i przekopywać się przez 100 tysięcy funkcji (często w dodatku na ukradzionym oprogramowaniu). Czasem ktoś chce po prostu nagrać gitarę do podkładu i zrobić delikatną obróbkę. A potem wrócić do grania na gitarze/zrobić coś innego i nie przejmować się tym, że jego kilkugodzinny mastering w Cubasie Pro szlag trafił, bo i tak całość eksportował do pliku MP3, w 16 bitach i w próbkowaniu 128kb/s by móc ten plik przesłać przez Gadu-Gadu koledze/koleżance ;-)
PS. Tym razem ja przepraszam za długi post ;-)