Witajcie!
Mam znajomego, który posiada Ibaneza RG 550 i bardzo sobie chwali. Mnie osobiście odstrasza w niej trudna do opisania "szrama" na przesterze, możliwe, że to jedynie cecha tego jednego egzemplarza. Tutaj leci pytanie do was. Kolega nie rozkręcał tego Ibka na tyle, żebym mógł się przekonać, jak radzi sobie na mocnym przesterze. Gitara musi się nadawać do death metalu, miło by było, gdyby była także mocno uniwersalna (rock, jazz). Czy lepiej będzie dla mnie kupić sobie takiego starego japońskiego RG550, czy też zainwestować w, dajmy na to, uzywanego Schectera z jakimś setem Seymour Duncanów? Ta druga opcja będzie pewnie tańsza, a i bliższa mojemu sercu, jednak naczytałem się tak dużo pozytywnych opinii na temat starej produkcji Ibaneza, że chciałem poznać Waszą opinię.
[P.S. Doszła jeszcze opcja zakupu LTD ESP H-351 za śmieszne pieniądze (1200 zł), ją także biorę pod uwagę]