Cześć,
ok. 2 lat temu odpaliło mi na punkcie gry na gitarze.
Do tej pory grałem na jakimś znalezionym na strychu wytworze gitaropodobnym, którego główną zaletą (jak to określił znajomy gitarzysta) jest to, że "do kominka się zmieści..." ;)
Postanowiłem rozejrzeć się za jakimś nowym sprzętem dla początkującego samouka.
Po tym krótkim, dwuletnim czasie wykrystalizowały mi się pewne cechy, które chciałbym by moja nowa gitara posiadała.
Są to:
- wcięcie (chyba cutaway się to zwie) - obowiązkowo
- nie musi to być elektroakustyk
- kolor czarny, najlepiej mat
Nie gram dużo ale przynajmniej raz dziennie, chociaż na 15 min, muszę gitarę chwycić. :)
Jeśli chodzi o styl gry to ostatnio dużo idę w finger picking.
Wyznaczając sobie próg cenowy na ok. 800-900zł, rozglądałem się za jakąś Yamahą, Ibanezem, Fenderem i wtedy...
wypatrzyłem to - https://www.thomann...._e_bk_satin.htm - mój zmaterializowany sen. Kumulacja żądnych cech, jaram się jak kościoły w Norwegii, flota Stanisa czy sprzęgło VW...
Zbieg okoliczności (a może nie ;) ) sprawił, że ta sama kobieta, która dzielni znosi moje rzępolenie (czasem nawet o późnych porach nocnych) wiedząc o zbliżających się moich okrągłych urodzinach zmotała po rodzince dodatkowe fundusze. Więc sprzęt byłby prezentem, który zostałby raczej do końca mojej, arcybanalnej egzystencji. ;]
Więc teraz szczerze - hot or not? Bo jak bubel to już ona mi raczej do kominka nie wejdzie... :(
Nie mogę znaleźć nigdzie jakiś opinii na temat gitar Dean i obawiam się by to nie stało się moim osobistym lotniskiem w Radomiu.
Czy może lepiej coś innego w tej cenie?
A może jest coś wypasionego progu ok 1500zł?
Proszę o pomoc fachowców gdyż muszę temat rozwiązać dość szybko, bo coś czuję, że moja różowa czai się na te hajsy jak Morawiecki na podatki i zmota jakiś romantyczny weekend w górach albo jeszcze inne podobne, dziwne pomysły... o.O
Z góry dzięki!
