Sorry, za zapewne laickie pytanie, ale mam tanią gitarkę, Yamahę C30 M2, i od zawsze używałam strun miękkich. Robiłam tak nie ze względu na paluszki, tylko ze względu na gryf. Uważałam, że struny średnie i twarde potrzebują pręta stabilizującego, żeby gitarze się gryf nie zniszczył/wygiął.
Teraz pytanie, czy mogę bez obaw o wiosełko założyć jej struny twarde? Nie mówię, o metalowych, bo to zabójstwo dla gitary, tylko o klasycznych strunach o średnim/twardym naciągu. Mam w domu komplet takich tanich i twardych strun, kupiłam je zanim jeszcze miałam moją klasyczną gitarę, w czasach gdy chciałam grać na ojca kawalerskiej gitarze... Ale to 40-latka z PRL-u, gryf krzywy jak wieża w Pizie. Kupiłam dwa komplety tych tanich strun, jeden komplet wisi na 40-latce na ścianie, a drugi sobie leży w kuferku z akcesoriami gitarowymi...