Witam!
Od dłuższego czasu "chodzi za mną" zbudowanie sobie gitarki. Niedawno doszła do tego chęć odrestaurowania jakiegoś starego instrumentu . Wydaje mi się, że zanim zbuduję coś własnego, kupię sobie jakąś starą mandolinę do renowacji. Mandolina bardzo się przyda w mojej kolekcji, a odnawiając ją na pewno czegoś się nauczę i nawet jeżeli efekt nie będzie zadowalający, to i strata nie będzie bolesna ponieważ nie zamierzam wydawać na to jakichś większych pieniędzy.
Tak oto natknąłem się na Allegro na taki oto instrumencik:
który nabyłem.
Od zaprzyjaźnionego lutnika dowiedziałem się, że dwunastostrunowa mandolina to mandriola, posiada cztery chóry po trzy głosy. Stroi się ją tak jak mandolinę, z tą różnicą, że w każdym chórze jeden głos to oktawa w dół. Wygląda na przedwojenną niemiecką robotę. (nie ma w środku żadnej wklejki). Wielką radość wywołał fakt, że zbudowana jest w całości z litego drewna. Płyta wierzchnia wygląda na sosnę, reszta pewnie okaże się po zdarciu lakieru do którego z zapałem się zabrałem. Niestety była też i przykra niespodzianka. Śladów po szkodnikach jest tam więcej niż się spodziewałem. Ogólnie jednak jestem bardzo zadowolony a nawet podekscytowany nabytkiem.
Zapraszam Was do śledzenia mojej przygody. Będę bardzo wdzięczny za wszystkie Wasze rady i uwagi.
Napisałem, wysłałem i zdziwiłem się, że nie widać zdjęć. Moja pierwsza prośba: gdzie popełniłem błąd?