Minęło 1,5 roku odkąd chwyciłem za gitarę, najpierw za klasyczną, później za akustyka i dalej grać nie umiem. Wszystko przez małą dłoń i słabe palce. Myślałem na początku że to kwestia wprawy i techniki więc się nie przejmowałem, ale czas mijał i mijał a ja dalej nie mogłem przycisnąć dobrze barrowych a palce dalej bolały. Poszperałem w necie, i postanowiłem obniżyć akcję strun. Spiłowałem mostek i siodełko ale niewiele to dało. Wpadłem na pomysł zluzowania strun(obniżyłem strój do D), było trochę lepiej ale dalej barrowe nie szły a powyżej 8 progu nie mogłem dostatecznie przycisnąć. Komfort gry zerowy. Pomyślałem że chujowa gitara(była za 200zł) więc przerzuciłem się na akustyka. Oczywiście wiedziałem że na akustyku są metalowe struny, ale założyłem extra lighty i ustawiłem sobie niską akcję strun. Efekt? jest lepiej niż na klasyku ale dalej się męczę. Dłoń do barrowych ustawia się szybko ale siły nie ma, powyżej 8 progu ciągle mam problemy. Przez to stanąłem całkowicie w miejscu, potrafię czytać tabulatury, znam postawy teorii muzycznej, dość dobrze zmieniam chwyty ale żadnej piosenki nie jestem w stanie zagrać od początku do końca bezbłędnie, wszystko przez brak tego komfortu, lekkości w grze.
Nie mam już pomysłu, przecież nie kupię gitary w rozmiarze 3/4.