Witajcie, poswieccie prosze chwile na przeczytanie wiadomosci.
Jesli to niewlasciwa kategoria w forum - prosze o przeniesienie do odpowiedniej
Bardzo mi glupio i przykro w momencie kiedy pisze te wiadomosc...wiec prosze o nie komentowanie, chyba ze ktos chce jakas iskierke nadziei dać...?
Wiedzcie, ze bylam nieswiadomia tego co moze spowodowac zaniedbanie, glupie zaniedbanie - ze moze doprowadzic gitare do ruiny, doslownie..
Od XX lat mam gitare - czarnego Ibaneza performance, ten charakterystyczny zapach drewna.. Nie byla uzywana praktycznie, miala gruby, solidny, miekki pokrowiec w ktorym leżała "a nuż moze kiedyś" ... Wystawilam ją, bylo sporo zainteresowanych, w koncu jakis Pan sie zglosil i fajnie, przyjechal, bardzo mu sie podobala. Wrocil jednak z nia, powiedzial, ze mostek jest wyrwany. To jest cos o czym nie wiedzialam; nie wiedzialam ze nalezy ja przechowywac w jakis wyjatkowy sposob, ze nalezy struny zdjac, poluzować. Tego sie nie wie jak sie nie interesuje gitarami...
Ów niedoszly kupiec powiedzial, ze gitara sie do niczego nie nadaje, do dziecka do gry, o zabawy.
Czy ma racje? Nie ma sensu jej w jakis sposob wystawic jako uszkodzoną (jesli tak, za jaką cene bedzie stosownie...),
zeby ktos jeszcze sprobowal o wlasnych silach / specjalistycznych uratować ją i korzystać?
Czy jest szansa na naprawę? Jesli tak - jaki bylby to koszt...?
Załączam zdjecie gitary + feralne miejsce.. luz odciągnietej farby przy mostku. Nie czuć tego, ale rozumiem ze to moze byc problem ogromny.. jednak nie gram, wiec nie wiedzialam.. nie widzialam... :(
napiszcie prosze co myslicie..