tomaszh
Posty: 10
Rejestracja: 23-01-2020 11:13

19-03-2020 20:48

Dzień dobry!
Od jakiegoś czasu po mojej głowie chodzi myśl, by wyrzucić swoje pieniądze w gitarę.
Myślałem nad Lead Star wyrobu Musima, czyli NRD. Czytałem ogólnie pozytywne recenzje, przeglądałem filmiki na YouTube i stwierdziłem, że może warto zaryzykować... a może nie?
Moje pytanie jest następujące - czy jest sens kupić za np. 7-8 stówek gitarę, która została wykonana w NRD, czy o wiele lepiej byłoby, dybym zakupił takiego Squiera? Powiem szczerze, że trochę mnie rajcują takie starocie, jak w/w i np. Jolana Diamant, etc.
Znajduje się tutaj osoba na forum, która ogrywała vintage gitarki zza wschodniej ściany i współczesne produkty?
Pozdro

Awatar użytkownika
jpk
Moderator
Posty: 1791
Rejestracja: 18-07-2017 08:20

19-03-2020 22:54

Chyba mylisz pojęcia...
Vintage - to jest Les Paul '59, a nie Muzima, czy Jolana. Tak, ogrywałem te "wiosła" razem z całą gromadą Defili w czasach, gdy przy przeciętnej pensji w PRL-u na poziomie 1700 zł w komisie na Hożej wisiał Telecaster za 70 000 zł. Nawet nasze wiodące kapele z końca lat 60-tych mogły najwyżej o nim pomarzyć...
Jedynym instrumentem z tamtych czasów, który wspominam z sentymentem była Samba, o ile pamiętam zerżnięta z Hagstorma, oczywiście przy użyciu rodzimej produkcji komponentów. Sam już nie wiem i le razy podczas strojenia obcęgami (tak, tak, OBCĘGAMI, bo o ruszeniu klucza ręką w ogóle nie było mowy) udało mi się urwać plastikową główkę od klucza. Niewymienne przystawki, beznadziejny mostek.
Oczywiście produkty naszych południowych, czy zachodnich sąsiadów biły te nasze na głowę, ale bolączka całego bloku wschodniego - brak kontroli jakości - i w tym przypadku zbierała swoje żniwo.
Jeżeli jesteś kolekcjonerem, to jak najbardziej możesz sobie to kupować. Jeżeli chcesz grać, to za tę samą kasę możesz kupić naprawdę przyzwoity instrument. Przyznam się szczerze, że Sambę sam bym z chęcią nabył, głównie w celu jej uzdatnienia współczesnymi częściami, ale jedyny egzemplarz, na który udało mi się trafić kosztował 900 zł. Jej wartość użytkową oceniam na 100. Dałbym 200 gdybym trafił na cos w idealnym stanie, co po pół wieku raczej jest mało prawdopodobne... :-)
https://www.youtube.com/channel/UCROb21-pRhF5vp2j1Mp00UQ
https://soundcloud.com/user-701929647

Marshall CODE 25C, Blackstar ID:Core 20, JOYO Zombie, VOX MV-50 Clean
Mooer GE100, ZOOM G1 Four, ZOOM MS-50G, NUX AmpAcademy
HB SC-550, Gretsch 2210, HB ST-70RW, HB MR_Classic

Awatar użytkownika
xPaJaCx
Posty: 160
Rejestracja: 13-05-2018 14:50

19-03-2020 23:40

Z takich zabawnych historii. Mialem w reku pare podefilowskich sprzetow jak pudla, gryfy, klucze, czasem nawet ktos wpadal z gitara. RAZ w zyciu gralem na Defilu model Jola. Wygladala wstretnie :-D
Lakier jakby sasiad plot malowal i po gitarze przejechal. Elektronika o nieprzyjemnym, topornym kształcie, gryf wystrugany obieraczka do ziemniakow chyba. Gram sobie z deski; cicho, glucho jakbym byl w puszczy. Podpialem go pod Jazz Chorusa, uderzylem w struny i... I zastanawialem sie czy to ten sam Defil :-) Jego brzmienie naprawde pozytywnie mnie zaskoczylo. Moze udany egzemplarz (o ironio ;-) ), bo spodziewalem sie totalnej lipy i klapy wymieszanej ze sprzezeniem zwrotnym, oraz nutka brumu lamp jarzeniowych z sufitu. A tym czasem w slepym tescie wolalbym brzmienie Defila niz chinskiego Telecastera :-)

Taka ot historyjka, ale gdybym mial kupowac cos do grania to mimo wszystko ze wzgledu na wykonanie gryfu i calej mniej waznej reszty, postawilbym na tanie modele "firmowych" instrumentow. Co do instrumentow z PRL warto wspomniec o tym, ze nie wszystkie gitary mialy pret regulacyjny w gryfie. Bez niego, gitara po prostu nie ma zadnego uzytecznego sensu w tych czasach i prawdopodobnie bedzie sie nadawala jedynie do powieszenia nad kominkiem, bo wszystkie drobnostki beda wplywaly na krzywizne gryfu.
Zobacz tańczą policjanci
Facet z teczką trochę krwawi
Tu jest ławka, zdejmij bluzkę
Wypalimy całą trawę

Wybaczcie za błędy ort. mam dysleksje :)

tomaszh
Posty: 10
Rejestracja: 23-01-2020 11:13

20-03-2020 12:45

jpk pisze:Chyba mylisz pojęcia...
Vintage - to jest Les Paul '59, a nie Muzima, czy Jolana.

Dla mnie to jest Vintage, gdyż urodziłem się we wczesnych latach 90 i nie ma opcji, bym pamiętał te gitary jako nowe. A LP z 59 jest dla mnie poza zasięgiem finansowym :)
Jestem trochę sentymentalny i lubię stare rzeczy. To trochę jak ze starymi aparatami, z których korzystam i zbieram. Jak oceniasz w takim razie poziom wykonania takiej Musimy albo Jolany? Oczywiście, mówię tutaj o kopiach stratocasterów i les paulów, a nie jazzówek.
xPaJaCx pisze:. Co do instrumentow z PRL warto wspomniec o tym, ze nie wszystkie gitary mialy pret regulacyjny w gryfie. Bez niego, gitara po prostu nie ma zadnego uzytecznego sensu w tych czasach i prawdopodobnie bedzie sie nadawala jedynie do powieszenia nad kominkiem, bo wszystkie drobnostki beda wplywaly na krzywizne gryfu.


Defilów tykać nie zamierzam. Mam doświadczenie z tymi gitarami, wcale niepozytywne :) Słyszałem właśnie o wiele lepsze opinie o Jolanach i Musimach, dlatego głównie na nich chcę się skupić.

Awatar użytkownika
xPaJaCx
Posty: 160
Rejestracja: 13-05-2018 14:50

20-03-2020 18:31

Pojedynek miedzy Jolana a Musima moge skwitowac w ten sposob. To tak jakbys na forum motoryzacyjnym napisal: co lepsze? Syrenka czy Trabant bo mam 2tys na auto. No mozna by porownywac trabanta do syrenki, ale zaden z nich vintage (raczej niewypaly bloku wschodniego), ani sensowny pojazd w 2020 roku. Tak samo jak z gitarami powyzej :-)
Zobacz tańczą policjanci
Facet z teczką trochę krwawi
Tu jest ławka, zdejmij bluzkę
Wypalimy całą trawę

Wybaczcie za błędy ort. mam dysleksje :)

tomaszh
Posty: 10
Rejestracja: 23-01-2020 11:13

21-03-2020 11:20

Chyba najprostszą metodą będzie po prostu przekonanie się na żywo i ogranie tego na miejscu. Szkoda, że aktualnie mamy czasy, jakie mamy i trzeba siedzieć na tyłku w domu. Dzięki za odpowiedzi.

Wróć do „Gitary elektryczne”