30-05-2018 10:13
Gitara już kupiona, udało mi się przetestować i porównać kilka gitar, więc opisze wrażenia, może komuś się przyda. Tak jak napisałem w 1 poście, szukałem czegoś do ok 500, max 600 zł, a ponieważ gitara miała być prezentem, zdecydowałem się jednak na nową.
Wybierałem spośród następujących modeli:
1) Yamaha C40 (519 zł)
2) Tanglewood DBT-44 (389 zł)
3) Fender ESC105 (411 zł)
4) Admira Alba (399 zł)
5) Admira Sara (469zł)
6) Epiphone PRO-1 Classic 2.0 NA (429 zł)
7) ??? niestety nie jestem sobie w stanie przypomnieć co to było, pamiętam tylko że kosztowało 610zł.
Wszystkie te gitary wyprodukowano w Chinach.
Yamahę ogrywałem jako pierwszą i szczerze mówiąc trochę się na niej zawiodłem, bazując na opiniach z forum jechałem nastawiony na zakup właśnie tej gitary, ale wybrałem inną. C40 od C30 podobno różni się tylko wykończeniem (lakierowana na połysk, C30 jest matowa), więc myślę że moje uwagi można odnieść do obu modeli. Komfort gry przeciętny - nie było źle, ale po tylu pochwałach spodziewałem się czegoś lepszego, spośród 7 modeli które miałem w rękach Yamaha pod tym względem wypadła gdzieś po środku. Można by pewnie trochę to poprawić szlifując podstawek, ale był on już dosyć niski więc pole manewru stosunkowo niewielkie. Co do brzmienia, to dość nierówne - ładne, mocno wyeksponowane basy, ale wioliny wyraźnie cichsze i słabsze, jakieś takie przytłumione. Brzmieniowo jak dla mnie Yamaha zajęła drugie miejsce, gdyby nie te wioliny to miała by szansę na pierwsze, bo bas był naprawdę ładny. Estetyka ok, nie wyróżniała się ani na plus, ani na minus.
Następny w kolejności był Tanglewood - gitara zdecydowanie najsłabsza, chociaż też najtańsza. Komfort gry przeciętny, twardsza od Yamahy, brzmienie jakieś takie przytłumione jak z pod koca, wygląd też taki sobie. Nie przykuła niczym mojej uwagi.
Kolejny był Fender, tylko 22 zł droższy od Tanglewooda, ale zdecydowanie lepszy. Przede wszystkim gitara najbardziej komfortowa spośród wszystkich tu wymienionych, pod tym względem znokautowała konkurencję - mięciutka, bardzo fajnie się grało, zdecydowany nr 1. Tylko jedna uwaga - gitara ma nietypowy jak na klasyka, wąski i wyprofilowany gryf, bardziej przypominający te z gitar akustycznych czy elektrycznych niż proste, szerokie "deski" typowe dla klasyków. Pewnie m. in dzięki temu jest taka wygodna, ale dobrze mieć tego świadomość - jeśli ktoś szuka gitary do szkoły muzycznej na której będzie zasuwał Bacha czy innego Chopina, to raczej niech poszuka czegoś innego. Jeśli natomiast ma to być gitara do grania bardziej uniwersalnego, rockowego czy ogniskowego itp, to jak najbardziej się sprawdzi. Brzmieniowo bardziej równo, ale jednak trochę słabiej od Yamahy. Basy słabsze i tak nie odstawały od wiolinów, więc nie było takiego efektu wow, ale całość brzmiała całkiem fajnie i przede wszystkim równo. Wykonanie i estetyka również bardzo fajna, gitara jest ładna i na żywo dobrze się prezentuje. Ogółem Fender zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Najbardziej zawiodłem się na obu Admirach, myślałem że jeśli nie kupię Yamahy to pewnie wyjdę ze sklepu z którąś z nich, ale wygląda na to że w tych tańszych modelach jednak płacimy głównie za markę. Obie gitary bardziej miękkie od Yamahy, ale brzmieniowo niczym się nie wyróżniły na tle pozostałych gitar i obie brzmiały bardzo podobnie, obie jakieś przytłumione, ani jedna ani druga nie przykuła mojej uwagi na dłużej. Niestety nie udało mi się ograć modelu Diana z którym wiązałem spore nadzieje (top z litego cedru) - telefonicznie sprzedawca potwierdził dostępność, ale na miejscu okazało się że tej gitary nie mają.
Epiphona w ogóle nie brałem pod uwagę przeglądając ofertę sklepu i podsunął mi go sprzedawca, ale to był strzał w 10. Nie był może tak wygodny jak Fender który po prostu znokautował konkurencję pod tym względem, ale grało mi się na nim bardzo dobrze, gitara również bardzo miękka i wygodna, wyraźnie miększa i wygodniejsza od Yamahy, na pewno nr 2 tego zestawienia jeśli chodzi o komfort (po Fenderze). Brzmieniowo również bardzo dobrze, basy może trochę gorsze niż Yamaha, ale za to wioliny zdecydowanie lepsze, całość brzmiała bardziej równo i w końcowym efekcie po prostu lepiej. Spośród wymienionych modeli Epiphone brzmiał najładniej. Co do wykonania, to mam trochę mieszane uczucia, tył, boki i gryf z podstrunnicą wyglądają bardzo dobrze, ale kolor topu i duże, przykręcane logo Epiphona na główce średnio mi się podobają. Gitara może nie jest brzydka, ale też nie powiedział bym że jest piękna. Po postu gitara i tyle ;) Po dokładniejszym przyjrzeniu się widać delikatne ślady kleju na łączeniu gryfu z płytą wierzchnią, ale to trzeba oglądać gitarę z nosem przy pudle i specjalnie szukać jakichś wad, z odległości metra nie ma się do czego przyczepić. Ciekawostka - gitara posiada pręt regulacyjny w gryfie, rzecz raczej rzadko spotykana w klasykach. Dodatkowy bonus to zaczepy do paska z tyłu pudła i przy stopce.
Ostatnia, najdroższa gitara to największa porażka, moje zainteresowanie nią trwało na tyle krótko, że nawet nie zapamiętałem co to było. Gitara tylko dobrze wyglądała, ale ani nie grało się na niej dobrze, ani ładnie nie brzmiała.
Podsumowując - wcale najdroższa ani najczęściej polecana gitara nie okazała się najlepsza, ze sklepu wyszedłem z Epiphonem. Przede wszystkim najlepiej brzmiał i gdyby nie Fender to również byłby najwygodniejszy, no ale Fender to nie typowy klasyk. Za brzmienie pierwsze miejsce, za komfort gry drugie.
Jeśli dla kogoś najważniejszy jest komfort gry, szuka gitary dla dziecka do nauki i boi się o delikatne paluszki itp, a nie przeszkadza mu nieco nietypowy gryf, to zdecydowanie Fender, pod tym względem gitara zdeklasowała konkurencję, przy okazji jest bardzo ładna i starannie wykonana. Brzmi trochę gorzej ale nie można powiedzieć że źle - spośród tych 7 dał bym jej pod tym względem 3 miejsce.
Yamaha to największy zawód, ale to nie znaczy że to zła gitara - po prostu jest tak często polecana, że właśnie na jej zakup byłem nastawiony, a okazało się że wcale nie jest najlepsza. Jeśli chodzi o komfort gry to nic nadzwyczajnego, co do brzmienia mam mieszane uczucia - sam bas bardzo ładny i efektowny, w pierwszej chwili naprawdę może się spodobać, ale góra wyraźnie słabsza, za całokształt dałbym jej pod tym względem drugie miejsce za Epiphonem. Biorąc pod uwagę moje priorytety i gust, 1 miejsce Epiphone, 2 miejsce Yamaha, 3 miejsce Fender.