Jak wiadomo ustandaryzowano strój instrumentów do wzorcowego dźwięku A o wartości 440 Hz. Natknąłem się ostatnimi czasy na wypowiedzi wielu osób, że bardziej zgodne z naturą ludzkiego ucha, a nawet niektórzy twierdzili, że z budową Wszechświata jest strojenie instrumentów do 432 Hz.
Trochę rozwinę temat ze względu na teorię muzyki. Nawet jeśli w danej skali nie ma dźwięku A, czyli dźwięku 432 Hz lub jego wielokrotności to on i tak występuje. Jeśli weźmiemy B C# D# E F# G# A#, czyli B naturalną durową, w której nie ma dźwięku A to przy strojeniu wielokrotność częstotliwości 432 Hz i tak wystąpi jako wyższa harmoniczna na przykład dla dźwięku B dźwięk A wystąpi jako czternasta składowa harmoniczna (nie będziemy jej oczywiście słyszeć jako osobny dźwięk, będzie jednak w jakimś stopniu odpowiadała za barwę). Przy strojeniu 440 Hz nie natkniemy się na wielokrotności częstotliwości 432 Hz. Odległość między 440 Hz i 432 Hz jest mniejsza niż ćwierćton.
http://www.zbawienie.com/konspiracjaa440.htm Ten artykuł jest dość ciekawy, niektóre argumenty są wg mnie nietrafione, ale nie będę mówił które. ;)
Generalnie jestem sceptycznie nastawiony do całej tej sprawy ze strojenie 432 Hz, ponieważ jestem zwolennikiem wyższości odległości pomiędzy dźwiękami niż ich własnej wartości wyrażonej w Hz (cała teoria muzyki polega właśnie na relacjach pomiędzy dźwiękami, a nie na częstotliwościach pojmowanych w sposób odseparowany od innych). Oczywiście przetransponowanie utworu o półton w dół zmieni jego brzmienie, niektórym będzie się bardziej podobać, niektórym mniej ze względu na ogólnie niższe częstotliwości. Wątpię jednak w to, że zniżenie stroju o mniej niż ćwierćton cokolwiek zmieni. Zaciekawił mnie ten temat z tego powodu, że wielu ludzi bardzo poważnie podchodzi do niego i jest silnie utwierdzona w wyższość strojenia 432 Hz tak jakby nie byłaby to zmiana estetyczna, a jakaś monstrualnie wielka przepaść pomiędzy tymi dwoma strojami.
Co myślicie na ten temat?