Witam,
Jestem (nie)szczęśliwym posiadaczem bieda-zestawu Epiphone LP100 i comba gitarowego Laney LX20R. Ostanio wpadło mi 800zł, więc chciałbym je wydać na jakiś upgrade.
I tu rodzi się pytanie, co powinienem ulepszyć najpierw. Myślałem o nowych pickupach, bo te oryginalnie zamontowane mulą strasznie (ciepło myślę raczej o wyrazistych brzmieniach). Dużo osób mówi, żeby najpierw lepiej zaopatrzyć się w nowy piec, dlatego wyłapałem kilka w moim przedziale cenowym;
- Marshall Valvestate 8080 (mam możliwość kupienia za około 700zł)
- Bugera V22 (lampa, ale podobno zawodna, koło 800zł)
- Laney CUB 12 (lampa, ale malutka, koło 800 zł)
- Vox Valvetronix, pewnie VT40+ (też 800zł)
Zależy mi na raczej niezniszczalnym ampie, czymś co by mi mogło służyć już do końca. Fajnie jakby grał dobrze w domu, a przy okazji nie było wiochy zabrać go na jakiś mniejszy koncert. Będę grał rzeczy od jakiś post-rocków i bluesa do łagodnego doom metalu, stonera. Bajery typu reverb, pętla efektów - mile widziane. Bajery typu 999 presetów emulujących cyfrowo różne wzmacniacze, tuner, delay, chorus - niepotrzebne
I teraz, nie jestem pewny jaki upgrade miałby lepszy stosunek cena/dźwięk. Może to zabrzmi debilnie, ale jeżeli zakup Marshalla nie miałby sprawić, że moja bieda-gitara będzie grała lepiej niż na Laneyu (pomijam moc), to pewnie wyłożę kasę na jakieś Seymourki. I tak gram cały czas na cleanie, z Screamin Bluesem, Echoheadem i kaczką Dunlopa w torze. Z góry uprzedzam, że to pytanie wzięło się z faktu, że nie mam jak "ograć" żadnego z tych wzmacniaczy, a zatem brak mi autentycznego porównania z moim combem.
Jeżeli ktoś orientuje się w moim zestawie, byłbym wdzięczny za podpowiedzenie mi co wypadałoby zmienić najpierw (nie piszcie że gitarę )
Pozdrawiam