20-08-2013 23:46
Idol nastolatek, poszedł w komerchę, kreuje swój wizerunek, może i jest pozerem... no i co? Wciąż jako gitarzyście poza zamknięciem się w schematach pentatoniki i braniu udziału w niekiedy słabych projektach nie mam mu zbyt wiele do zarzucenia. Nie oceniam go po tym co robi, czy się sprzedaje, ale po tym co tworzy. I szczerze mówiąc nadal podoba mi się jego styl, z Mylesem stworzył IMO bardzo fajny duet, czasami co prawda coś spod jego ręki potrafi wiać nudą, bo brzmi podobnie, nudno, ale all in all nie czuję, żeby coś mi w nim szczególnie przeszkadzało. Nie jest też najlepszy, ale zarzucać mu, że gra źle też nie będę. Trzyma poziom, no i poza tym "pozerstwem" i "odgrywaniem dobrze tylko riffów i solówek" musi mieć jakiś łeb kompozytorski, skoro nagrał już płytę z udziałem wielu wokalistów, do tego stworzył całkiem dobrze przyjętą płytę z Kennedym. Można mówić, że za sprawą jego fanów wszystko co wyda stanie się popularne, ale niewątpliwie coś w tej płycie jest, według mnie drzemie w niej energia i mnie ona nie nudzi. Slash stał się ikoną i boli to, że większość przecenia go np. właśnie ponad Page'a. Z indywidualnym podejściem do sprawy ja jakoś nie mam z tym faktem problemu, bo mam własne zdanie na ten temat i nie przeszkadza mi jego popularność. Liczy się to, że Slash robi to co lubi, czerpie radość z tej muzyki i oprócz czerpania ogromnych zysków coś w tej jego muzyce jeszcze JEST. I fani jak widać to doceniają, nie narzekając na każde kolejne dzieło. W sumie jestem neutralny na jego postać, mam mu co zarzucić, ale nie są to rzeczy, które mogłyby zaważyć na decyzji czy jest beznadziejnym czy dobrym gitarzystą. Jeśli chodzi o najlepszych gitarzystów rockowych czy hardrockowych, to gdzieś na liście bym go umieścił. Ale jak już wielu powiedziało - listy najlepszych nie ma.
Mimo że kojarzą się bardziej z bluesem i blues-rockiem, to czysto osobiście i najbardziej: Gary Moore (tutaj słowo rock akurat w pełni pasuje), Jerzy Styczyński wraz z Adamem Otrębą (moim zdaniem ciężko ich rozdzielić, ponieważ "Adaś" też wiele potrafi, choć niewątpliwie to Styka bardziej mi imponuje), Jimmy Page, Brian May. Za pół roku dodam do mojej listy Gilmoura. Obiecuję.