11-11-2015 22:24
W życiu grałem na wielu wzmakach. Aktualnie mam dwa, jeden to Marshall 2205 stojący na Orange PCC412, drugi to Peavey Classic 30. Ale przedtem jak każdy zapewne na tym forum, albo znaczna większość, grałem na tranzyściakach. Były to w sumie świetne czasy. Razem z kolegą, on miał VS8080 ja Peavey Studio Pro - jeszcze ten nie czerwony - z lat 90. Wtedy używany tranzystor kosztował ponad dwie najniższe krajowe. Z racji tego iż kolega był dużo bardziej początkującym aniżeli ja, miał jakiekolwiek pojęcie o wzmakach gitarowych, że są tranzystory, hybrydy i lampy (cyfrowych jeszcze nie było), zadał mi pytanie dotyczące wzmacniaczy: Marcin, my gramy na tranzystorach, nie? A kto gra na lampach? Moja odpowiedź: No jak to kto? MY! No ale czasy się zmieniły, dziś można dostać za najniższą krajową nawet lampiaka. A który lepszy? Hmm. Tu jest tak że jednak do czego? Ale generalnie, jest tak, że każdy kiedyś zaczynał grać i musiał się inspirować jakąś muzyką, bo raczej ciężko znaleźć gitarzystę inspirującego się disco czy fuj.. disco polo. Potem jak już cała ta nauka poszła do przodu, powiedzmy opanowaliśmy Schody do nieba i Nothing else... , przyszedł zakup elektryka a i siłą rzeczy pieca - taka czarna skrzynka z głośnikiem i gałkami. Jedni próbowali grać na tym Metallicę, drudzy G'nR. I się okazałonp.: że ten kto miał Marshalla VS i grał Gn'R nawet dużo nie musiał kręcić gałami poza Gain i Volume i zawsze było podobne brzmienie. A ten kto chciał na Peaveyu zagrać Hendrixa mógł kręcić gałami i tak czy siak to nie było to. W dzisiejszych czasach jest internet ogólnodostępny i co ważne z masą informacji np. jak to forum, jest też cała masa różnych wzmacniaczy z cyfrowym modelowaniem brzmienia, procesory gitarowe, no cuda na kiju, a nie stare nikomu nie potrzebne radio zaadaptowane na wzmacniacz gitarowy, że jeśli tylko zechcesz to za 1000PLN zabrzmisz jak twój idol na stackach za +10000PLN. Jeszcze parę rzeczy. Otóż kto nie miał tak, że kupił już tę gitarę i ten wzmacniacz, ten sam co ma idol? Podłączasz, rozkręcasz uderzasz i brzmi całkiem inaczej :) Przez te wszystkie lata przewinęło się wiele wzmaków pod rękami. Tranzystorów, parę cyfr i trochę lampaków. Ostatnio, jako że muzykowanie jest zaraźliwe w rodzinie - siostrzeniec złapał smykałkę, gra w kapeli, byłem z ekspertyzą, więc przy okazji podłączyłem mojego strata do nieużywanego przez nich, ale należącego do nich pieca marki Gran. Hendrix by się chyba nie powstydził, bo brzmiał, trochę jak na kulejącym JTM ale była ta druciana szklaneczka. Tak więc podsumowując, to jednak zależy jak komu leży, a i jaka potrzeba i możliwości są. Jedne wzmaki dla kogoś brzmią wybornie, a dla drugich nie. Osobiście ja preferuję swoje brzmienie i mniej więcej wiem który wzmak mi je zapewni. Są wśród nich zarówno tranzystory jak i lampowce.