Witam,
Zwracam się z dość nietypowym problemem, otóż przyznaję się, że po kilku miesiącach przerwy spowodowanej brakiem czasu, zdrowia i chęci postanowiłem wyregulować wiosło i zacząć brzdękać na nowo... i tak: wyczyściłem całą gitarę specjalnymi środkami, odkręciłem mostek, przepłukałem, bo nagromadziło się tam sporo syfu, podokręcałem klucze, założyłem struny i przystąpiłem do regulacji krzywizny gryfu, co w moim domniemaniu wywołało problem, lecz kompletnie nie wiem dlaczego. Krzywizna była trochę zbyt duża, więc dokręciłem pręt ok 20stopni i tak z 0.8mm zrobiło mi się prawidłowe 0.4mm nad 8 progiem. Następnie poprawiłem akcję strun, a dziś chciałem ustawić menzurę, a tu psikus...
Otóż wiosło reaguję nawet na najmniejszy kontakt z gryfem. Faluję brzmieniem, zupełnie tak jakby gryf był odklejony czy pęknięty, a nie jest. Sporo się naczytałem, że to typowe dla słabej jakości drewna bla,bla, lecz problem totalnie nie występował nawet w najmniejszym stopniu przed regulacją. Na dodatek problem jest tak duży, że przy przekręcaniu klucza strojąc gitarę najdelikatniej jak się da- dźwięk faluje i uniemożliwia mi to nastrojenie...
Szukając przyczyny diagnoza padła na pręt w gryfie, niezastanawiając się dlaczego tak się dzieję mimo jego napięcia popuściłem go spowrotem o te 20stopni, lecz nie pomogło...
załączam film:
https://youtu.be/mWPqPeonmS0
Bardzo proszę o pomoc !!