starahuta pisze:TWStefan pisze:starahuta pisze:Nie widzę związku.
Teraz widzisz?
Dalej nie widzę
To zapytam ponownie czysto i łopatologicznie - czy tak jak nikt Cię nie zmuszał do kupowania MH, tak ktoś wywiera na Ciebie presję byś kierował się opiniami prezentowanymi w mass mediach?
starahuta pisze:a mnie martwić ocena "głupie" od człowieka, dla którego "nie martwi" = "dziwi"? Nie wiem... Próbuję
rozmawiać na poziomie, nawet odgrzebawszy Shift i Alt, oczekuję mniej skrótowych podsumowań i kulturalnej rozmowy.
Po prostu na głupotę odpowiadam tym samym. Teraz nie wiem czy naprawdę zgrywasz głupiego, czy próbujesz odwracać kota ogonem.
starahuta pisze:Co do punku, bluźnisz albo zapominasz zastrzec, że mówisz o sprawach technicznych i warsztatowych. Punk ma swój przekaz i energię, która potrafi docierać do ludzi. Podobnie jak grindcore, który w warstwie tekstowej jest przecież czysto punkowy. Prawdą jest, że są to "trzy akordy, darcie mordy", ale pisanie o tym w sposób, w jaki w połowie lat 90tych pisano o disco-polo uważam za przesadę. Przy czym powyższe nosi ślad mojego gustu, z pewnością wolę punka niż to, na resztkach czego wyrósł, czyli łudstoki i hipisów. Podobnie jak z post-metalu nie odpowiadały mi emo-smęty.
I tu dochodzimy do ciekawego momentu, bo tak jak ja nie dostrzegam żadnego przekazu i ambicji w punku, tak samo np marcowyzając nie widzi tego samego w muzyce lansowanej obecnie w mediach, twierdząc, że ludzie jej słuchający zostali zmanipulowani i zastosowano u nich pranie mózgu. Słowo przeciw słowu.
Dalej, jak można traktować poważnie ten gatunek, który w założeniu stał w opozycji do rozbudowanej muzyki 70-tych i za przekaz niósł twierdzenie, że nie trzeba mieć wykształcenia i umieć grać, by tworzyć muzykę. Czy to znów nie przeczy chociażby temu co pisze marcowyzając?
marcowyzajac pisze:ale to właśnie takie wymysły jak facebook powodują jeszcze większe upowszechnienie się muzyki i ułatwiają byle badziewiu promowanie swoich wypocin
Ale to o czym my w końcu rozmawiamy, bo w gruncie rzeczy zaczęło się od tego, że ludzie w kreowaniu własnych gustów kierują się ilością lajków, a teraz rozmawiamy o promowaniu przeciętnej muzyki, z którym to zjawiskiem mieliśmy do czynienia jeszcze przed erą Facebooka?
marcowyzajac pisze:proszę po raz kolejny, nie wycinaj tak małego fragmentu mojej wypowiedzi. to zdanie było podsumowaniem pewnego akapitu. przeczytaj cały i spróbuj to zrozumieć jako całość.
Wybacz, czytam całość Twej wypowiedzi, ale nie będę cytował całych akapitów, bo wygląda to nieestetycznie, dlatego wyłapuję konkretne fragmenty, do których się odnoszę.
marcowyzajac pisze:naprawdę wierzysz, że tak wielu ludzi bez oglądania się na opinie innych polubiłoby to samo? fajnie by było w ramach eksperymentu na pewien czas wyłączyć losowo wybranym użytkownikom(około połowie wszystkich użytkownikow z każdej grupy wiekowej) widok liczby lajków i treści komentarzy do czasu wysłania własnego komentarza. ciekaw jestem jak by się wówczas zmieniły treści komentarzy i liczba lajków. oczywiście wiem, że to nie do końca dobre badanie, wielu rzeczy nie biorę pod uwagę. ale na pewno wynik byłby dość jednoznaczny.
Owszem, istnieje coś takiego jak owczy pęd, ale nie na taką skalę jak próbujesz to udowodnić. Zwłaszcza, że wybacz, ale w znacznej mierze relacja wygląda tak: poznałem jakiś zespół -> klikam lubię to, a nie: grupa X ma Y lajków -> polubię -> posłucham.
marcowyzajac pisze:którymi się zasłuchuję z prostego powodu - nikt ze znajomych czegoś takiego nie słucha i w Polsce są generalnie mało popularne
bardzo dojrzałe podejście:D może ja to źle zrozumiałem(w co wątpię, bo napisane dość jednoznacznie), ale z tego co piszesz wynika, że słuchasz czegoś, bo nikt inny tego nie robi, bo czujesz się dzięki temu trochę bardziej wyjątkowy...
Tu akurat mój błąd - zabrakło przecinka po "zasłuchuję".
W ostatnim akapicie wyszło mi trochę masło maślane, ale kontekst myślę, że zrozumiałeś. A na pytanie dlaczego mają produkować muzykę odpowiem cytatem z Zappy:
"Wszystkie normy, które stosowano w dawnych czasach, zaistniały tylko dlatego, że facet płacący rachunki chciał, by „melodyjka", którą kupuje, brzmiała tak, a nie inaczej.
Król mówił: „Każe ściąć ci głowę, jeśli to nie będzie brzmiało tak a tak". Papież mówił: „Wyrwę ci paznokcie, jeśli to nie będzie brzmiało tak a tak". Książę albo ktoś inny mówił to samo, tylko może innymi słowami, i podobnie jest dzisiaj: „Twojej piosenki nie zagrają w radiu, jeśli nie będzie brzmieć tak a tak". Ludzie, którzy uważają, że muzyka klasyczna jest w jakiś sposób szlachetniejsza od muzyki granej w radiu, powinni spojrzeć na zastosowane w niej formy — i na to, kto płacił rachunki. Niegdyś był to król, taki czy smaki papież. Dziś są to rozmaite komisje wydające koncesje, dyrektorzy programowi w radiu, disc jockeye i decydenci w przemyśle fonograficznym — cóż za banalna reinkarnacja dupków, którzy kształtowali muzykę w odległej przeszłości.".