Witam
Jestem facetem po trzydziestce, który na gitarze gra (z przerwami) od 15 lat. Od jakiegoś czasu brzdąkam głównie w wolnych chwilach w domowym zaciszu, a zamiast kariery muzycznej jest rodzina i praca w biurze :). Ostatnio odkopałem na komputerze kilka swoich starych kawałków i podpaliłem się, żeby to wszystko od nowa nagrać, tak by zabrzmiało to w końcu tak jak miało już dawno zabrzmieć.
No i tu jest problem. W zasadzie problem który towarzyszył mi od dawna. Opierając się na wiedzy znajomego znawcy sprzętu zainwestowałem kiedyś spore pieniądze w piecyk Line 6 Spider II z dwoma głośnikami 150 W. Moją główną gitarą jest zaś Jackson Kelly z dwoma humbuckerami, używam też kostki Boss OS-2 bądź kupionego w gdzieś międzyczasie multiefektu Boss. Sprzęt w miarę fajnie się spisywał na próbach z kumplami, kiedy jednak przystąpiłem swego czasu do nagrań w starannie przygotowanym domowym "studiu" okazało się, że brzmienie jest bardzo kiepskie, zapiaszczone, pozbawione odpowiedniego pazura. Multiefekt okazał się być całkowicie bezużyteczny, piec w zasadzie narzucał swoje brzmienia, kręcenie gałkami w multiefekcie praktycznie nic nie dawało (np. wszystkie prawie przestery brzmiały identycznie). Wzmacniacz niby jest OK, i nawet zazdrościło mi kilka osób i prawdę mówiąc żałuję, że go wtedy nie sprzedałem za pół ceny. Nagrania nie wyszły tak jak chciałem i można powiedzieć, że to doświadczenie zniechęciło mnie na jakiś czas do grania, skupiłem się na okazyjnym brzdąkaniu na akustycznej.
I teraz przejdę do meritum sprawy:
Chcę kupić nowy wzmacniacz i zabrać się znowu za głośne granie i nagrywanie. W okolicy nie mam jednak sklepów żebym sobie mógł jeździć i sprawdzać wszystko, dlatego zdecydowałem się zasięgnąć rady na tym forum. Planuję wydać 1000-1200 zł. Zależy mi na uzyskaniu mocnego, mięsistego brzmienia przy graniu riffów (partie solowe łatwiej trochę wygładzić efektami, ale riffy muszą być surowe). Gram głównie heavy metal, choć zdarza mi się grać też hardrocka i wycieczki w inne rejony robić, ale to ne jest priorytet. Planuję grać nim w domu więc nie zależy mi na mocnych głośnikach. Głównie chodzi mi o eleganckie, mocne brzmienie żeby ładnie "chwyciło się" na mikrofon.
Swego czasu doradzano mi Peavey Bandit, ale spotkałem się z opiniami, że ma za bardzo "trzeszcące brzmienie" . Jak ktoś ma jakieś doświadczenia z eksperymentowaniem brzmieniowym z Jacksonem, kostkami Bossa i różnymi wzmacniaczami to chętnie poczytam.