noSound87
Posty: 28
Rejestracja: 07-06-2012 15:15

18-10-2015 02:00

Drodzy doświadczeni gitarzyści,

Chciałoby sie rzec: "kolejny pseudomiłośnik grania na gitarze wyrzuca swoje gorzkie żale"...nie mniej jednak jeśli masz odrobinę czasu, a w telewizji nie zaczęła się jeszcze "FAMILIADA", spójrz na godzinę utworzenia mego tematu i domyśl się, że gnębią mnie poważne problemy, z którymi ośmielę się podzielić z Wami choćby ze względu na barierę anonimowości, jaką zapewnia mi Internet.

Do rzeczy...jednak aby wszystko miało sens, trzeba poznać kawałek mego życiorysu.

Jako że zależy mi wyłączenie na radach prawych ludzi, którzy kochaja grę na gitarze, wszelkich "trój grosiarzy", troli i hejterów z przyjemnością oleję za pomocą scroola w myszce, przewijając na konkretniejsze uwagi.

Naprawdę w dużym skrócie więc przepraszam, że zabrzmi surowo...
Obecnie mam 28 lat i nie potrafię przez te wszystkie lata wzlotów i upadków grać na gitarze.
Graniem zainteresowałem sie w wieku 18-19 lat. Pierwsza gitara (Skyway), próba grania coverów z tabulatur bez metronomu itp.
Ot stracilem rok na brzdęgolenie.
Niestety ze względu na szczenięcy wiek, pasję odkładałem wśród słomianego zapału.
Zniechęcony tym, że nie potrafię grać płynnie i czysto (tak, wiem, na Skyway nie da się tego uczynić, ale nie stać mnie było na inny sprzęt) stwierdziłem, że to nie dla mnie i sprzedałem gitarę.
Aby oszczędzić Wam tej telenoweli napiszę tylko, że po tej akcji powrót do gitary miał miejsce 3 razy.
2 gitara (niskiej półki J&D V200) w wieku 22 lat...po 15 próbach sprzedana.
Następnie zapał powrócił 3 lata później i w wieku 25 kupiłem okazjonalnie Washburna (nie pamiętam modelu, ale półka średnia)...sprzedałem po roku, bo co ma sie kurzyc jak ja dalej nie umiem porządnie grać pomimo prób!
I ostatnia gitara, która ostała sie u mnie do dziś (wysoka półka, LTD ESP EC-1000) na ktorą wydałem fortunę w wieku 27 lat i powiedziałem sobie: "teraz sobie tego nie wybacze..." i niestety pograłem może ze 3 miesiące i giatara leży. Od czasu do czasu przetrę kurz, nastroję, pogram przez godzinkę (nic nie wychodzi) i sfrustrowany odkładam... .
Obecnie mam 28 lat i jak przypomnę sobie to, jak chwyciłem gitarę w wieku 18...to teraz klnę się, bo wierzę, ze gdybym tak łatwo nie odpuścił, to teraz wymiatałbym pewnie w jakimś zespole... .

Nie wiem czy to kwestia psychiki, jakieś placebo...ale w mojej głowie tworzy sie wizja, że swoje lata już przegrałem i nie potrzebnie sprzęt za 4k leży u mnie...na którym nie umiem grać bo jestem juz chyba stary?

Chciałbym bardzo umieć grać na gitarze...nie na pokaz, tylko dla siebie! Jara mnie to ale nie wiem...czy jestem już kompletnym beztalenciem?
Nie mam pojecia od czego zacząć po niemal 8 letniej przerwie! (brzdęgolenie po kilka miesiecy nie będę w ogóle brać pod uwagę)

Czy jest dla mnie w ogole jeszcze jakaś szansa? Czy to już za późno? Od czego warto zacząć? Zapisać się do jakiejś szkoly nauki grania na gitarze? Tutoriale w Internecie?
Chciałbym poświęcać możliwie najwięcej czasu ale wiem, że to niemożliwe...pracuje w większej firmie IT jako informatyk, często po pracy jestem psychicznie zdewastowany, dodatkowo w domu klepię zamówienia w postaci pisania programów i innych aplikacji...myślę, że na gitarę mogę dziennie przeznaczyć max 2 godzinki.
Czy wobec tego mam jakieś szanse? Czy prędzej udam się do domu spokojnej starości?...

Z góry dziękuję za rady, a przede wszystkim za wytrwałość do końca.
Use BRAIN and save RAM BITCH!

xyss
Posty: 23
Rejestracja: 17-10-2011 18:36

18-10-2015 09:53

Ja mam 24 lata, graniem zainteresowałem się mając około 20 lat. Na pierwszej gitarze pograłem jakieś 3 miesiące i wylądowała ona w kącie. Po około półtora roku do grania zmotywowała mnie narzeczona i poleciła znalezienie nauczyciela. Zacząłem chodzić na lekcje raz w tygodniu i nauczyciel szybko ukierunkował mnie pod kątem właściwego grania, a w samej grze szybko było słychać postępy. Tak więc od siebie polecam znalezienie nauczyciela z podobnym gustem muzycznym, jednak przestrzegam przed błędem jaki ja popełniłem - pierwszy nauczyciel był w moim wieku i po jakimś czasie lekcje były w dużej części przegadane z powodu "zakumplowania się". Od tamtej pory, czyli 2 lat, gram praktycznie codziennie. Poza lekcjami polecam szukanie inspiracji w internecie, odkrywanie nowych zespołów, wybranie się czasem na koncert.

Awatar użytkownika
zekori
Posty: 345
Rejestracja: 27-05-2012 17:54

18-10-2015 11:06

Nie jest to kwestia tego, czy możesz tylko tego czy chcesz. A historia pokazuje, że nie chcesz, zaś zmuszanie się nic nie da. Albo zmień podejście, albo odpuść sobie całkowicie, bo tylko sie męczysz.

Za zmianę podejścia mam na myśli zluzowanie ciśnienia na bycie wirtuozem, i na zespół który coś osiągnie... itd.
Graj dla własnej frajdy, to co lubisz. Przebrnij przez improwizację sam (pentatonika - to serio banał), bądź z nauczycielem (2 godzinki i wszystko wiesz co niezbędne) i masz otwarte drzwi, żeby bawiić sie w muzykowanie z innymi muzykami (od których też dowiesz się/podpatrzysz dużo).

Wtedy o ile znajdziesz chęci to i znajdą się ludzie chcący z tb pograć... np na jamm sesion w pubach, przez jakieś fora, czy po prostu znajomi. No ale trzeba chcieć :-P
Cort X2 BK
Fender CD-60 (shadow SH-145bk)

+ Peavey Bandit 112 red
+ Roland Cube 20XL
+ Kustom Sienna 35 pro

+ Kolumna Aktywna RHA-12/2/250P

PoganHorns
Posty: 149
Rejestracja: 23-07-2015 11:32

18-10-2015 11:41

Jesteś informatykiem i piszesz programy prawda? Wyobraź sobie, że jesteś w liceum, masz szmatę z matematyki, logika to dla Ciebie otchłanie kosmosu, ale zmuszasz siebie do pisania programów. Czytasz biblię C++ i nic nie rozumiesz. Tak widzę Twoje granie na gitarze.
Jeśli chodzi o gitarę to znajdź jakiegoś nauczyciela, który nauczy Ciebie podstaw muzyki i techniki gry na gitarze. On otworzy Tobie drzwi do gitarowego świata, a czas pokaże, czy naprawdę chcesz grać, czy tylko tworzysz sobie na to ciśnienie w głowie.

noSound87
Posty: 28
Rejestracja: 07-06-2012 15:15

19-10-2015 08:07

Witajcie Panowie,

Chciałbym przede wszystkim podziękować Wam za szczere uwagi.
Daje mi to dużo do myślenia.
Problemem dla mnie jest to, że po upływie 8 lat nie grania na gitarze strasznie tego żałuję, dlatego teraz będąc złym na siebie samego chciałbym wszystko już umieć :(
Wiem, że brzmi to trochę dziecinnie jak na mój obecny wiek, ale przynajmniej jestem szczery i nie owijam w bawełnę.
No cóż, niestety to co napisałem wyżej jest nierealne i muszę na nowo zacząć systematyczne granie.

Ale dziękuję Wam za motywację, zabieram się za granie i myślę, że na pewno połączę to jakoś z pracą, programowaniem po godzinach pracy (dla siebie jak i zarobkowo - nie jestem pracoholikiem, wręcz przeciwnie ;-) ) i wszystko ułoży się jak w bajce.
Pozdrawiam i dziękuję za słowa otuchy.

P.S. Co do wcześniejszych rad zamieniłem je szybko w czyny.
Dzisiaj (w chwili gdy piszę tę wiadomość) udało mi się zorganizować sale prób (mam do niej już dostęp za darmo) i tam będę również ćwiczyć z innymi ludźmi.
Use BRAIN and save RAM BITCH!

Awatar użytkownika
Dale Cooper
Posty: 996
Rejestracja: 31-10-2008 10:16

19-10-2015 09:15

Problem moze byc egzystencjalny jak już :P
28 lat i marudzisz jak 5 latek. Bierz sie do roboty i tyle.

noSound87
Posty: 28
Rejestracja: 07-06-2012 15:15

19-10-2015 09:42

Dale Cooper pisze:Problem moze byc egzystencjalny jak już :P
28 lat i marudzisz jak 5 latek. Bierz sie do roboty i tyle.


Przepraszam za błąd kary godnej (zauważyłem już wcześniej ale nie ma możliwości edycji tytułu wątku), temat tworzyłem dość późno w nocy stąd "przejęzyczenie".
W tej chwili zamykam się i już nie marudzę, tak jak piszesz, biorę się do roboty.

(oczywiście zamykam się w kwestii dementowania faktów nauczenia się gry na gitarze, forum będę odwiedzać jak zawsze ;-) )
Use BRAIN and save RAM BITCH!

rad3k
Posty: 8
Rejestracja: 28-10-2014 23:15

20-10-2015 23:06

Najważniejsze, to znaleźć sposób nauki gry, który nie będzie męczarnia - na początku bolą paluchy, a to co się gra nie przypomina muzyki. Mam podobną historię do Twojej, ale z (gitarowym) happy endem. Zacząłem na poważenie grać w wieku 28 lat, nie mam złudzeń że zostanę drugim Jimmym Page'm. Gram dla siebie i mnie to odpręża po dniu w pracy.

W bodajże 2005 roku zachciałem nauczyć się grać na gitarze. Była to era przed, albo zaraz po starcie Youtube, w porównaniu z dniem dzisiejszym materiałów do nauki prawie nie było. Z braku funduszy kupiłem najtańszego klasyka, kosztował 80zł. Gitarą się tego nie dało nazwać, ale myślałem że na początęk pobrzdękam na tym, jak mi się spodoba to kupię sobie elektryka. Niestety, zapału starczyło na nie więcej jak dwa tygodnie, gitara której nie dało się nastroić z akcją strun na poziomie 4cm skutecznie wybiła mi z głowy granie, na długie 9 lat.

W 2014 roku (w lutym bodajże) usłyszałem o grze Rocksmith (dla tych co nie wiedzą, to taki Guitar Hero z prawdziwą gitarą). Jako że wydanie kilkuset złotych na coś co myślałem że mnie po tygodniu znudzi nie było już problemem, zamówiłem sobie Washburna RX12, parę akcesoriów i Rocksmitha. To było coś dla mnie, narzędzie które mnie nauczyło totalnych podstaw, stopniowo zwiększając poziom trudności, przez wbudowane lekcje uczyło mnie nowych zagrań (legato, bending itd) a najczęściej służy za tabulaturę z podkładem, która pokazuje czy dobrze zagrałem dany dźwięk.

Oczywiście nie twierdzę, że Rocksmith jest idealny, bo nie jest. Nie wskaże błędów, nie wyeliminuje złych nawyków. Ale jeżeli chcesz się wkręcić i przetrwać przez początki, to ja to szczerze polecam. Trzeba go wspomóc bardziej tradycyjnymi sposobami nauki jak np. lekcjami z Youtube.
ESP LTD EC-401FM | Washburn WI660PRO || Laney CUB12R | Washburn RX12 | Fender Mustang I

Nych
Posty: 73
Rejestracja: 30-06-2015 16:38

27-10-2015 19:53

Myślę, że warto sobie zadać pytanie po co chcę grać. - Dla przyjemności, odprężenia czy z wyrzutu sumienia i błędów młodości? Jak pierwsze to super. Jak drugie to po co w ogóle zaczynać teraz? Jak nie sprawia ci to radości to zostaw - nie każdy musi grać i być wirtuozem. ;-) Powodzenia w rozważaniach.

Awatar użytkownika
6nt
Moderator
Posty: 2659
Rejestracja: 06-10-2015 09:38

27-10-2015 21:19

28 lat... gdybym ja zaczął się uczyć jako 28-latek, Petrucci szukałby nowej roboty ;-) Ale widzę po stylu, że emo Cię opanowało. Ja powiem tak - przestań biadolić, dupsko w troki i do roboty. Najlepiej zainwestuj w szkołę czy nauczyciela, który Cię poprowadzi przez najtrudniejsze pierwsze pół roku - rok, aż opanujesz podstawy techniki gry. Potem zaczniesz uczyć się grać i wtedy to naprawdę zacznie sprawiać Ci przyjemność. Albo nie zacznie, wtedy szurgnij wiosłem w kąt i idź kup sobie wódkę, uwal się na wesoło, zalicz jakiegoś lachona poznanego w knajpie i żyj jak na młodziaka przystało.
"When you are dead, you do not know that you are dead. All of the pain is felt by others. The same thing happens when you are stupid."

Awatar użytkownika
RudyLis23
Posty: 1
Rejestracja: 10-10-2015 17:16

28-10-2015 11:04

Nigdy nie jest za późno ;-) Osobiście nie mam jakiegoś bardzo dużego doświadczenia bo gram na elektryku niecałe 2 lata, ale też przeżyłam chwile słabości.

Potrafiłam wziąć gitarę, zagrać kilka dźwięków, zirytować się i odłożyć ją na kolejne 2 tygodnie. Ale przyszedł taki czas kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że oczekiwania tworzą się same w mojej głowie i stopniowo starałam się ich pozbyć. Jeśli zostanę światowej sławy wirtuozką to fajnie, jak nie to może i lepiej. :-P Dopiero wtedy przyjemność zaczęłam czerpać z samego faktu iż uczę się grać (chociaż przyznam z samą teorią jest troszkę kiepsko), a moje umiejętności zaczęły rosnąć dużo szybciej. :roll: Myślę że to oczekiwania, które sami sobie stawiamy w życiu są głównym powodem braku motywacji.

Wyobraź sobie że stoisz nad przepaścią a za nią znajduje się twój cel. Pomyśl, jeśli skoczysz od razu po zdobycz - zginiesz pochłonięty w czeluściach otchłani. :lol: Jeśli wybudujesz most kawałek po kawałku, zajmie ci to co prawda dużo więcej czasu, ale bezpiecznie przedostaniesz się na drugą stronę i osiągniesz swój cel.

Pozostawię to do twojej własnej interpretacji. :->
Schecter Demon 7 FR ABSN + Fender Frontman 25R

Awatar użytkownika
6nt
Moderator
Posty: 2659
Rejestracja: 06-10-2015 09:38

28-10-2015 12:14

etam, jak kolega ma dobrego jumpa, to fiknie nad przepaścią i cel przeskoczy ;)
"When you are dead, you do not know that you are dead. All of the pain is felt by others. The same thing happens when you are stupid."

noSound87
Posty: 28
Rejestracja: 07-06-2012 15:15

31-10-2015 01:16

Niech żyje parafraza.

Panowie, nie wiem nad czym się tak rozwodzicie, napisałem wyżej, że zabieram się do roboty i już nie marudzę ;-)
Cieszę się, że temat ten wywołał taką ożywioną dyskusję, a każdą wiadomość po moim "ostatnim" poście przeczytałem od deski do deski.

W skrócie i bez cytatów odpiszę Wam wszystkim...:

Cóż, granie wspólne z Rocksmith nie dałoby mi zastrzyku nauki, a co najwyżej zabawy.
Korzystając zatem z okazji, że Petrucci nie zmienił roboty w tamtych latach, to oglądam sobie z ciekawości jego szkółki (Rock Discipline itp.).
Cóż to takiego emo?
Jeśli chodzi o kwestię szkoły, nauczyciela przez podstawy to uważam, że pewnych podstaw (kostkowanie, ułożenie rąk, pentatonika, akordy) można z powodzeniem nauczyć się samemu, dopiero potem (posiadając już podstawy) warto wydać hajs na konsultacje do już nazwijmy to "rozegranej gry".
Oczywistym jest fakt, że nie gra się na siłę (mam mnóstwo innych zajęć, którymi bym się zajął jak tylko stwierdziłbym że jest inaczej), tylko z przyjemności.
Próbuje z dnia na dzień ćwiczyć skoki i się rozciągam, aby wkrótce spróbować przeskoczyć przepaść ;-)
Use BRAIN and save RAM BITCH!

Wróć do „Żłobek gitarowy (nauka gry na gitarze, techniki gry)”