03-09-2014 22:14
W ogóle to zapomniałem powiedzieć, że mojego LAG'a już mam od paru miesięcy w domu i systematycznie go męczę. Gitarkę oddałem jednemu lutnikowi we Wrocławiu do "zrobienia": progi okazały się do szlifu, most nie trzymał stroju - wytłumaczono mi to tępymi nożami - więc miały być ostrzone, gryf do podregulowania, podstunnica do konserwacji, po zrobieniu mostu miał zostać zablokowany, wymiana strun. Z usługi końcowej nie jestem zadowolony: progi dalej, nawet na moje niefachowe oko, są wyraźnie "spłaszczone", podstrunnica zrobiła się ciemniejsza, więc pewnie na nią coś wylano (pewnie sam bym to zrobił, gdybym wiedziać, co wylać), most zablokowany bez wcześniejszego ostrzenia noży, choć tak byłem umówiony i to miało być w cenie; jak prawidłowo go zblokował - nie wiem, nie znam się, a nie chcę bez potrzeby odkręcać "pokrywek" na plecach, gryf - nie wiem, bo nie przyglądałem mu się przed oddanie do roboty, a jak gram, to też nie umiem jeszcze ocenić, bo jestem słaby. Ale trenuje mi się dobrze i struny na żadnych progach nie brzęczą - to dobry znak. Dodatkowo gitara była lekko poobijana i te obicia "zamazał" mi obrzydliwie czarną farbą; jak mi gitarę oddawał, zachwycał się jej widokiem. Myślę, że po prostu wyczuł laika i myślał, że się również zachwycę jej obecnym wyglądem i oddam mu pokłon za wspaniałe przygotowanie instrumentu. Niestety tym mnie tylko wkurzył, bo chiałem, żeby tak wyglądała, jak mu ją oddałem. Tak, że za "pomazanie" czarną farbą odprysków (nawet ich nie przeszlifował papierem ściernym), naoliwienie podstrunnicy i blokadę mostu zapłaciłem chyba 300 Pln. Ale, na razie maszyna gra i może nigdy nie doczeka się czasów, żebym potrzebował ten ruchomy most uruchamiać, więc już nie narzekam tylko ją męczę. :-)