Doszłam do pierwszego muru gitarowego. Akordów barowych zaczęłam się uczyć dosyć wcześnie, a ponieważ dotąd uczyłam się raczej w kratkę, to nie przejmowałam się porażkami aż tak bardzo. Mówiłam sobie, że jak zacznę się uczyć systematycznie, to jakoś to będzie... Niestety nadal jestem w lesie z tymi akordami. Ćwiczę gitarę codziennie po 1,5-2 godzin dziennie (klasycznie i akustycznie, zwykle zaczynam od klasycznej części), i owszem, jest raz lepiej raz gorzej, ale powoli coś się tam dzieje. Jednak z chwytami barowymi stoję w miejscu. Samą figurę dłoni i palców mam raczej OK, całkiem szybko też wychodzą mi zmiany, ale w większości wypadków te akordy po prostu nie brzmią, brzęczą itp. Jak na razie uczę się F, A#, Bm, Cm... Masakra jakaś.
Pytanie, jak to w końcu opanować? Jak ćwiczyć, co ćwiczyć? Wiem, że to sprawa indywidualna, ale jak długo przeciętny gitarzysta uczy się akordów barowych? Ja się ich uczę pół roku z (przerwami) i stoję w miejscu!