Tak jak w temacie. Mam problem z tremolo już w tempie 150 16kami, jak zwolnię do 80-85% już jest dobrze. Czasem, niekiedy, bardzo rzadko wychodzi mi to - nie jestem pewien od czego to jest zależne. Uczę się teraz kawałka i chciałbym w końcu zagrać to bez tej czkawki.
Zauważyłem w związku z tym faktem parę rzeczy:
1. Najwygodniej robi mi się tremolo picking tak jakby poprzez obroty nadgarstka - wtedy przy przeskakiwaniu na niższą (grubszą) strunę kostka sama wznosi się ponad nią i nie zahacza niepotrzebnie. Problemem tu jest to, że nie potrafię tego robić w takim tempie. Max to około 120-130, a i to już dość niepewne się robi.
2. Powyżej granicy dla tej wygodniejszej metody muszę w nadgarstku robić ruch wahadłowy. Tu jest problem z zahaczaniem kostki o struny przy ich zmianie.
3. Kostkowanie "z palców" czy "z łokcia/przedramienia" odpada z powodu napinania się tego drugiego, małej prędkości tego pierwszego i ogółem średniej przydatności. Z łokcia zresztą dalej się zacinam.
4. Kąt nachylenia i obrotu kostki wydają się mieć znaczenie, ale nie są tu chyba najważniejsze. Bywa, że wychodzi mi bez jakiegoś specjalnego obrotu a bywa, że się z dość wyraźnym znowu zacinam, kąt nachylenia ma niby pomagać przy zmianie strun...
Ogółem to się wydaje bardzo skomplikowane przy rozbiciu tego na drobne detale, ale inaczej chyba nie mogę - zwykłe powtarzanie w kółko w wolnym tempie wydaje się prowadzić donikąd. To musi być kwestia techniki.