lolol55
Posty: 6
Rejestracja: 08-06-2015 18:54

08-06-2015 19:01

Witam. Mam zamiar kupić peavey'a bandita 112 od kolegi za cene 500zl po znajomości. Jednak mam pewne wątpliwości ponieważ jest to wzmacniacz z 1989r i jest troche przytyrany. Brakuje logo "peavey" z przodu, lakier odpada z gum na rogach a on sam jest taki już poprostu troche stary. Moje pytanie brzmi czy opłaca się brać ten sprzęt. gralem na nim chwilke i wydaje sie byc wszystko ok.

Awatar użytkownika
marcowyzajac
Posty: 1760
Rejestracja: 17-04-2013 20:35

08-06-2015 19:11

Paczkę zawsze możesz odświeżyć kosmetycznie- nowe obicie i narożniki. Ale póki się nie rozpada, zabieg taki tylko kosmetycznym jest.

Co jeszcze: pro forma wspomnę, że w starym sprzęcie należy się liczyć z szuraniem potów przy kręceniu- wymieniać można, ale taniej i mniej pracowicie jest zacząć od psiknięcia kontaktem do wnętrz ewentualnych generatorów trzasków.

Cena znośna, chociaż 50 pln jeszcze mógłbyś stargować.
Obrazek
Новый скин форум- трагедия!!!

lolol55
Posty: 6
Rejestracja: 08-06-2015 18:54

08-06-2015 19:38

Ok. dzieki. a moglbys moze polecic jakis wzmak w miare nie odstający od peaveya bandita ? Głównie potrzebny mi do grania metalu

Awatar użytkownika
marcowyzajac
Posty: 1760
Rejestracja: 17-04-2013 20:35

08-06-2015 20:31

Mój ulubieniec to Laney lv300- mało tego w sieci, ale piec genialny. Brzmi pięknie, jest solidny i głośny. Ma trzy kanały: jeden czysty, drugi crunch, a trzeci szatan. Też jest footswitch dobrze pomyślany. Hybryda.

Jeszcze jest popularny Marszal 8040. Kilkuletnia konstrukcja, hybryda. Brzmi nawet fajnie. Nie sprzęga tak bardzo jak Peavey. Łatwiej ustrzelić niż Laneya.
Obrazek
Новый скин форум- трагедия!!!

Wróć do „Wzmacniacze gitarowe”