Witam :D wiem, mało osób tutaj zagląda i odpowiedź na moje pytanie będzie graniczyła z cudem ale przejdźmy do rzeczy.
Otóż mam gitarkę typu strat :D nawalił przetwornik przy gryfie. Nic z tym nie robiłem do czasu gdy nie zacząłem interesować się bluesem :) ( dodam tylko że przetwornik ten nie do końca nawalił, ponieważ coś tam grało przy dodaniu duużo volume oraz gain na maxa. przy odwrotnych ustawieniach ni huhu ). Ok rozebrałem płytkę z myślą ze jakiś kabelek jest słabo przylutowany itp. niestety wszystko było w porządku. Wyjąłem singla, zdjąłem puszkę i moim oczom ukazała się stara jak świat w fazie rozkładu taśma izolacyjna, a pod nią 2 kable.
Jak pewnie się domyślacie, udało mi się przez przypadek uje.... urwać kable z pod tasmy ( jakież zaskoczenie )
Izolatkę zerwałem, singla pooglądałem, powąchałem i widzę 3 luźne druciki ( od uzwojenia ) WTF?
Pragnął bym bardzo z powrotem zrobić tak "żeby działało ''.
Jestem w miarę obeznany z elektrycznymi sprawami, także lutownica nie jest mi obca :D
Czyli pytanie jak lub co zrobić żeby te 2 kable udało się "przymocować"
do przetwornika?
Pozdrawiam serdecznie :D
EDIT: dodam tylko że single są oryginalne jakościa nie powalające, ale 100x lepsze od tych nowych budżetówek. Liczę się również z wymianą przetwornika lub cały secik :D jeżeli nie da rady naprawić proszę o podanie jakiś sensownych aukcji tychże pickupów w przystępnej cenie :)