bcrich
Posty: 85
Rejestracja: 09-01-2013 23:49

15-08-2014 15:16

Jako fan ciężkiej muzyki stanąłem przed ogromnym dylematem. Przyszedł czas na zakup nowego sprzętu i mimo wielu recenzji oraz próbek zamieszczonych w necie zadanie to nie wydawało się ani trochę prostsze... Postanowiłem zastanowić się czego tak właściwie oczekuję od mojej przyszłej maszyny. Sprzęt, na który się zdecydowałem nie spełniał wszystkich opcji, których obecność uznałem za obowiązkową, jednakże przytrafiła się rzecz śmieszna bo wzmacniacz i bez tego przerósł moje najśmielsze oczekiwania.

Obrazek

Kanał czysty jako jedyny interesował mnie najmniej, z prostej przyczyny, prawie w ogóle nie występuje w mojej twórczości. W Randallu V2 ma on współdzieloną cztero gałkową korekcję brzmienia wraz z kanałem overdrive, a wielkim urozmaiceniem dla osób lubiących eksperymenty muzyczne, czy choćby lżejszą muzykę jest opcja "SUSTAIN BOOST". Korzystamy z niej w prosty sposób - kiedy przyciśniemy gałkę TREBLE każdy zagrany dźwięk błyskawicznie traci sygnał, po prostu nie wybrzmiewa. Żeby odwrócić proces po prostu pociągamy gałkę. Kanał czysty posiada natomiast osobną regulację GAIN oraz LEVEL. W jego przypadku gałka GAIN zmienia naprawdę niewiele, delikatny crunch możemy osiągnąć skręcając gałkę maksymalnie na godzinę piątą, jednakże trzeba spełnić jeszcze jeden warunek - ostro uderzać w struny! Gdyby rozpocząć ogrywanie wzmacniacza od cleana z myślą o hi gainie, można by się nieźle najeść stracha - ale jak to, gain na maksa, a piekła zero?! To jeden z tych nielicznych modułów, gdzie clean pozostaje cleanem do końca :)

Randall V2 jest wzmacniaczem hybrydowym nie tylko w swojej budowie - head ten stanowi idealne rozwiązanie dla fanów pieklenie ciężkiej muzyki oraz oldschoolowego rocka! Kanał overdrive jest niezwykle uniwersalny, ponieważ można na nim ukręcić zarówno solidny, rockowy crunch jak i metalowe piekło! Przez wielu użytkowników kanał ten uważany jest za lepszy niż Lead, jednakże z tym zgodzić się nie mogę. Brzmienie bardzo charakterystyczne dla okresu połowy lat 80, w którym światło dzienne ujrzały największe klasyki ciężkiej muzyki. GAIN rozkręcony co najmniej na połowę pozwoli uzyskać brzmienie rodem z Kill'em All, na godzinie 2.30 posłuży nam już przy odwzorowaniu Reign in Blood. Oczywiście ostatecznie i tak wszystko zależy od porządnego ukręcenia gał tonów, na które trzeba poświęcić naprawdę dużo czasu oraz uwagi, ponieważ są niezwykle czułe. Kanał ten znalazł u mnie zastosowanie jako podbicie pod solówki.

Kanał LEAD został stworzony z myślą o najcięższych odmianach metalu. Nawet przy niewielkiej ilości przesteru wzmacniacz zachowuje potężne uderzenie, dlatego znajdzie on zastosowanie zarówno u gitarzystów lubujących się w wysokich przesterach jak i tych, którzy grają ciężko używając go jak najmniej. GAIN rozkręcony na godzinę drugą z pewnością wystarczy najbardziej ortodoksyjnym fanom death metalu. Poza trójstopniową korekcją barw kanał został wyposażony w dwa mające monstrualne znaczenie pstryczki :) Attack przesunięty na lewą stronę nadaje brzmieniu płytkości i suchoty. Kierując pstryczek na prawą stronę brzmienie staję się bardziej barwne, dynamiczne. Bright - po lewej stronie otrzymujemy brzmienie ciemne, mało czytelne. Z dużą ilością basu znajdzie zastosowanie w wolnych klimatach. Prawa strona natomiast rozjaśnia brzmienie, przy czym nie odejmuje mu w żadnym stopniu metalowego pierwiastka! Wzmacniacz staje się bardziej selektywny.

Niezwykle wrażliwy equalizer graficzny jest dużym plusem tego wzmacniacza. Spotkałem się z opinią, że drugi tak dobry equalizer znajdziemy we wzmacniaczu za +2000 dolców :) Już samo jego uaktywnienie, pozostawiając suwaki na poziomie zerowym bardzo ingeruje w brzmienie. Nadaje mu głębi, soczystości.
Obrazek

I gałki najbardziej na prawo, przy "włącznikach" wzmacniacza; MASTER, DENSITY, PRESENCE.

Pierwsza gałka oczywiście odpowiada za poziom głośności. Preferuję rozkręcić ją porządnie, co najmniej na połówkę, a gałkę LEVEL jak najmniej. Zbyt wysoko rozkręcony LVL w kanale LEAD może poskutkować okropnym sprzęganiem. DENSITY odpowiada za czułość dźwięków, sprawia, że są grubsze, bardziej "tłuste". Oraz PRESENCE, ścina górę oraz dół. Za duża ilość może dać nieźle po uszach, a za mała zamulić.
Obrazek

Z tyłu wzmacniacza mamy natomiast dwa wejścia na 7-pinowy kabel od footswitcha - IN, czyli bezpośrednie wejście oraz THRU, przechodzące przez inne urządzenie. Tuż obok dwa wejścia na kabel głośnikowy typu jack, dalej wejście mikrofonowe z możliwością ustawienia poziomu jego głośności oraz pętla efektów z regulacją poziomu głośności przy wejściu oraz wyjściu.

Mankamentem chyba każdej serii Randallów jest pętla efektów, która nawet gdy nie jest uaktywniona podbija sygnał, jeśli na gałkach LEVEL z tyłu wzmacniacza mamy ustawioną wartość inną niż zero.

Wielkim plusem są również zamontowane po lewej i prawej stronie rączki. Wzmacniacz jest nierównomiernie ciężki, być może ze względu na swoją hybrydową budowę. Chwytając wzmacniacz za środkową rączkę całkowicie opada on na prawą stronę.

Obrazek

Ponadto istnieje możliwość zaprogramowania wzmacniacza przez footswitch. Jeśli chcemy przypiąć pod jakiś kanał pętle efektów albo equalizer graficzny, należy włączyć dany kanał i przytrzymać na nim guzik z pożądaną opcją przez 5 sekund. Po tym czasie wszystkie diody w footswitchu "mrugną", co sygnalizuje zakończenie operacji.

Obrazek

Ceny w polskich sklepach za tego heada często przekraczają 4 tysiące złotych. Jeśli mam być szczery jest to uczciwa kwota jak za wzmacniacz, który konkurować może z najwyższą półką hi-gainowych headów. Ostatnim czasem dosyć dużo używanych egzemplarzy tego wzmacniacza dostępnych było na allegro, jednakże żaden z zestawów nie posiadał footswticha, bez którego, według mnie, wzmacniacz prawie całkowicie traci na funkcjonalności. Nie wyobrażam sobie ręcznie korzystać z tak wielu funkcji w trakcie próby bądź koncertu...

400w mocy wzmacniacza to zdecydowanie zbyt dużo. Prawdopodobnie wiele osób ma obawy, że trudno to porządnie rozkręcić, zwłaszcza, że lampa (w tym przypadku kanał LEAD) po prostu tego potrzebuje, aby dobrze brzmieć. Na szczęście tak jak wcześniej wspomniałem head został wyposażony w gałki LEVEL przy każdym z kanałów, co daje nam pełną kontrolę nad głośnością i brzmieniem.

Testowany na kolumnie Randall XL z głośnikami Celestion v30 oraz Randall XL z głośnikami Celestion G12H-100. Jakie wnioski? V30 akcentują hi-gainowe brzmienia aż do przesady, osiągamy dużo mięcha, jednakże tracimy na klarowności i selektywności. Przeważają niskie tony, które separują wyrazistość. Dźwięki są trochę "napuchnięte". Oczywiście sound jak najbardziej mocny, metalowy. G12H-100 oferują zdecydowanie bardziej wyraźne brzmienie, jednakże trochę suche, co broń Boże nie odejmuje riffom metalowego pierwiastka. Według mnie w ciężkich klimatach lepiej wypadają G12H-100, ze względu na bezkonkurencyjną plastyczność.

Jestem wielkim fanem sprzętu spod stajni Randalla i uważam, że jest to najwyższy model tej marki, zaraz obok RM100, T2 i Warheada.

Randall V2 to świetna alternatywa dla wymagających gitarzystów, którzy pragną osiągnąć potężne brzmienie. Według mnie to najlepsza opcja dla kogoś, kto uważa, że brzmienia JCM 800 czy 5150 są zbyt oklepane i chce uzyskać wielofunkcyjność oraz uniwersalność.

Zdjęcia zaczerpnąłem z internetu, ponieważ nie posiadam żadnego urządzenia, którym mógłbym wykonać dobre fotki.

Wróć do „Wasz sprzęt”