26-07-2012 02:01
2 piece z listy stoją u nas w kanciapie. Polecam jak najbardziej bandytę. 80W ciągnie spokojnie na próbach, dobry clean i przester, nie potrzeba dopalania kostką, posiada przełącznik typu przesteru: vintage, modern i high gain czyli bardzo uniwersalnie. Trochę na nim grałem na pozycji modern, czuć potężną ścianę dźwięku ale bez szatana (też ukręcisz).
Frontmana odradzam, wszyscy w zespole na niego narzekają, za dużo filtrów, "antyszumów", dla mnie za mało brudu, awaryjny. Podoba się tylko właścicielowi, który gra rapcore.
Teraz śmigam na fenderze princeton 112plus, lata 90, wyrwałem go za 450zł na allegro z urwanym potencjometrem od reverbu. 65W starcza spokojnie na próby, trochę czasu mi zajęło zanim ukręciłem swoje brzmienie na przesterze, za dużo szklanki i za mało basów nawet w mayonesie, ale pierwszy raz użyłem potencjometru tonów w gitarze i wreszcie śmiga. Clean po prostu boski, głęboki i szklisty. Lepszego nie słyszałem, ładnie brzmi dopalony bossem ds-1. Zastanawiałem się nawet czy nie zacząć zabierać princeton'a na koncerty.
Na Laneyu LV300T grałem jeden koncert, dodatkowo miał jeszcze dedykowaną paczkę 212 od Laneya. Zarzutów większych nie mam, mocy wystarczyło, przester troszeczkę suchy, cleana nie sprawdzałem.