Zacznę od tego że od niedawna mam Marshalla VS100r. Wzmak bardzo mi sie podoba, jest idealny do grania w domu dzięki power dimension i tak dalej, ale:
gdy biorę go na próbę, sprzęga i piszczy jak głupi... może to kwestia tego że gram na stracie ale aż tak? wiem że to stara konstrukcja... no nie wiem mam mieszane odczucia.
po drugie gdy wyłączam przycisk power dimension brzmienie staje sie mniej mięsiste i zaczyna sypać siarą, a ostatnio gdy grałem koncert w plenerze to już wogóle była masakra, wyszedłem z bolącymi uszami i bynajmniej nie bolały od nadmiaru głośności.
po trzecie nie mogę sobie poradzić z Footswitchem. Musi być chyba jakaś odpowiednia konfiguracja powciskanych i powyłączanych przycisków żeby footswitch działał poprawnie. Niby prosta sprawa a dojść do tego nie mogę. Poszukam jeszcze w internecie.
Czy bramka szumów załatwi sprawę? Czy "siara" jest kwestią ustawienia pokrętełek (nie miałem na to zbyt wiele czasu) ? Czy coś mojemu piecu dolega?
Wiem że natłok pytań i może zbyt mało informacji ale jeśli jakieś byłyby Wam potrzebne do określenia ewentualnych przyczyn i rozwiązań problemów to oczywiście ich udzielę :)