Witam. Na początku chciałbym usprawiedliwić swoją niezbyt jasną nazwę tematu. Po prostu nie wiem jak go nazwać :D
Do rzeczy. Dzisiaj, grając na swojej nowej vauce, stwierdziłem, że jednak chciałbym spróbować czegoś inszego od łojenia. Już kiedyś mnie takie refleksje naszły, ale jakoś nic z tego nie wyszło. Jak opchnę tą moją szatańską gitarę, to poproszę o pomoc w wyborze gitary, ale na razie wzmacniacz. Ostatnio zakładałem podobny temat, ale moje preferencje się trochę zmieniły, tak samo jak budżet.
Potrzebuję wzmacniacza dwukanałowego z osobną korekcją, koniecznie 3-stopniową, ewentualnie takiego, do którego będzie się dało przypiąć jakieś urządzenie, zapamiętujące korekcję dla każdego kanału z osobna. Na upartego, jeśli będzie to jakaś super okazja, przyjmę jednokanałowca, którego da się opanować potkiem volume. Nie chcę jakiegoś olbrzyma 100 W, myślę, że 30/40 to maksimum. Brzmienie jakiego szukam ciężko określić. Potrzebuję zarówno dobrego cleana, jak i potężnego przesteru. Z tym drugim można sobie poradzić za pomocą jakiejś dopałki. Nie ukrywam, że najbardziej odpływam przy grze Gilmoura :).
Mój budżet też ciężko określić. Jestem w stanie wydać tak maksimum do 2,8 tys. Ewentualnie 3, ale to już takie maks maksów, fajnie by było gdyby znalazło się coś do 2,5 tysiąca. Fajnie by było, gdyby dało radę head+ paka, ale nie jest to konieczność. Zastanawiałem się nad Peavey'em Classic'iem 30, ale jego można wyrwać już za 1600, a z budżetem o 1000 zł większym można już coś konkretniejszego kupić raczej.
Gratulację dla tych, którzy wytrwali do samego końca i liczę na Waszą pomoc, za którą będę bardzo wdzięczny :). Pozdrawiam.