Stało się. Gitara, która była moim oczkiem w głowie, o którą dbałem bardziej niż o samego siebie, podczas dzisiejszego grania wypięła się z paska i runęła z hukiem o ziemię. Z tego co na obecną chwilę zauważyłem, gitara została obita na główce (foto1) i urwał się przełącznik Rhythm/Treble (foto2). O ile pierwsze jakoś może przeboleje, bo cóż - takie rzeczy się zdarzają i choćby człowiek nie wiem jak dbał to i tak wszystkiemu nie zapobiegnie, tak co do drugiego nie mam pojęcia co zrobić. Powinienem udać się do lutnika czy samemu własnoręcznie mogę jakoś naprawić uszkodzenie ?
Foto1 http://obrazki.elektroda.pl/5210584300_1398354655.jpg
Foto2 http://obrazki.elektroda.pl/8276921500_1398354652.jpg