Nie ogrywałem, uznałem po prostu, że opis aukcji jest uczciwy i nie przejechałem się na tym.
W V100 (czego mi sprzedawca nie powiedział) połamane i sklejone były motylki od kluczy, ale aby to zobaczyć trzeba było się dobrze przyjrzeć, a poza tym nie wpływało to na nic, bo dodatkowo podkleił je do hmm. "pręcika" co wyeliminowało występujące w tych gitarach brzęczenie kluczy, a raczej właśnie główek, bo one są luźne.
Co do kluczy to nie miałem zastrzeżeń, trzymały strój tak jak powinny, nie musiałem dostrajać gitary po kilku godzinnym graniu czy też po kilku dniach itd.
kubzun pisze:Miażdżysz :D Zawsze jest różnica. Tyle że jak podłączysz to do jakiejś pierdziawki... Zresztą kto kupuje lp które nie jest z mahoniu i nie ma wkręconego gryfu? Wtedy to już nie jest lp.
Czyli Greco i Orville też nie są LP, bo mają wkręcane gryfy? :p
Różnica jakaś tam była, bo V100 brzmiał odrobinę ciemniej z racji mahoniowej dechy, ale nie warta dokładania do interesu 300zł... Jakbym sam tego nie sprawdził to bym po prostu nie pisał o tym.
A co do sustainu to powiem, że v99 miał nawet dłuższy niż v100 :p
I no cóż... nie mówię tego, bo grałem na pierdziawce... mam Marszałka VS100, wiec to już brzmi jak należy.
A mówię, że można je brać w ciemno, bo jeszcze nie spotkałem się, aby ktoś narzekał na złe wykonanie tj. źle nabite progi itd.
Kupując gity marki Vintage można trafić na czasem dość duży rozstrzał jeśli chodzi o wagę... dla przykładu moja V100 ważyła 4,5Kg natomiast V100 kumpla ważyła już dobre 5,5Kg.
Vintage (przynajmniej LP) są gitarami w które spokojnie można zainwestować wymieniając przetworniki, siodełko itd.
Ale tak jak mówiłem epi są wykonane lepiej pod względem estetycznym.
Moja Vr100 jest jakoś tak krzywo pomalowana, V100 miała taki krzywo położony binding i markery też krzywo powsadzane :p