Fundusze mi się oddaliły i dalej muszę lecieć na Dimavery GA-10.
I pomyślałem, że pora zrewidować swoje poglądy.
Może mi ktoś powiedzieć, jaka jest różnica między piecami wymienionymi w temacie?
Wcześniej miałem chrapkę na Line 6 Spidera IV 15W (bardziej), albo Peavey'a Vypyr 15 (mniej).
Ale po dłuższym ograniu Spidera kumpla (razem z moim Washem WI14) jakoś nie byłem powalony na kolana (a jak się okazało, powaliło mi się w główce). Brzmienie okazało się jakieś... sztuczne. Za sztuczne. Chyba Guitar Rig byłby lepszy brzmieniowo. Faktycznie, efektów multum (chyba zakochałem się w reverbie), ale kurde... Jeśli chodzi o cleana, to to moje gówienko brzmi lepiej.
Przetasowałem myśli i doszedłem do wniosku, że piec może być beż żadnych efektów (co da mi lepszą jakość przy tej samej cenie), a najwyżej dokupię jakąś dopałkę (widzi mi się Behringer OD300), co przy okazji wyeliminuje piardy, które są przy wbudowanych overdrive'ach (wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę).
Zapewne będę się rozglądał za fajnym tranzystorem (bo do vypyra 15 też mi jakoś zapał opadł, jak zobaczyłem "cyfrę" w akcji).
I o ile znam różnice między tranzystorem i lampą, to jak ma się do obu typów cyfra?
Budżet jaki będę planował wydać, to +- 400zł. Ustalam wstępnie taki, żeby nie było syndromu "dozbierania stówki do lepszego", a skończy się na 1,5k i wydłuży o rok.
Póki co proszę tylko o różnice między cyfrą, a innymi typami wzmacniaczy i o rewizję moich poglądów.