Brak pomysłu do grania np. przy ognisku.

Witam. Gram na gitarze kilka lat i myślę, że moje umiejętności wcale nie są takie złe. Potrafię zagrać czy zaimprowizować solo/riff, ale ostatnio zauważyłem, że mój największy problem to granie np. przy ognisku. Nie chodzi o to, że nigdy nie gram "klasycznie". Gdy biorę klasyka teoretycznie mam dużo pomysłów co zagrać, ale odrazu przychodzą myśli typu: "Tego znasz tylko kawałek","To ma riff, który się dłuuugo powtarza","To nie na akustyka","Tu jest zmiana z czystego brzmienia na przesterowane". Skoro cover odpada (najczęstszym problemem jest to, że oryginalnie utwór grany jest na 2 gitary, a zagrany na jedną poprostu brzmi "płytko") to myślałem o improwizacji, ale znowu nie wiedziałem jak się za to zabrać. I to samo jest jak ktoś powie "Zagraj coś". Niby dużo pomysłów, ale tak naprawdę bez całego zespołu cover brzmi poprostu słabo. Gdy widzę gitarzystów na YT to potrafią oni z kilku prostych akordów wymyślać w nieskończoność kolejne "riff'y", które przy okazji świetnie brzmią. Macie jakieś pomysły co do tej pory pomijałem co może być przyczyną tych "braków" ?

Wydaje mi się że trochę za bardzo nad tym filozofujesz. Zwyczajnie siadasz przy ognisku, bierzesz gitarę, grasz parę smętnych ballad na 4 akordach dla dziewczyn (najlepiej jeszcze jakbyś zaśpiewał to już w ogóle rispekt) później kilka riffów Metallicy (nie szkodzi że masz akustyka, pewnie wyznawcą subkultury metalu i szatana którzy są obecni na ognisku już alkohol uderzył do głów więc i tak będzie im się podobało) i zbierasz wszechobecne pochwały jaki to jesteś zdolny...no chyba że pokaleczyłeś utwory...to wtedy nie zbierasz.
Opcja numer 2: Naucz się grać Stairway to Heaven, albo Tears in Heaven. Z pewnością wszyscy na ognisku będą pod wrażeniem.